Autor Wątek: Praca  (Przeczytany 35143 razy)

Sebastian

  • Gość
[#]   « 2012-09-19, 18:29:14 »
BlackRose zatrzymaj się z tym wysyłaniem CV i zobacz że to Twoje intencje do siebie spowodowały ten mobbing i potem Twoje wypalenie. Wyciągnij z tego wnioski i powiedz sobie że do następnej pracy podejdziesz bardziej po lekku, tak jak pisałaś że afirmujesz - że praca ma służyć przede wszystkim Tobie. Poopukuj, odreaguj co zostało i niech tak będzie i wtedy od razu znajdzie się fajna praca :)

Ja, Ania, zasługuję na szacunek w pracy. Taka jaka jestem, bez udowaniania komukolwiek jak potrafię ciężko pracować i się starać ;))
I na wsparcie też.

Tak bardzo bym chciał żeby Ci się udało :)

Na boku - przerabiałem ostatnio temat od drugiej strony. Mam życzliwego szefa ale obawiałem się wciąż problemów z jego strony. Wytłumaczyłem sobie że on ma być właśnie od tego żeby mi pomóc, wesprzeć mnie i sprawić żebym czuł się dobrze w tej pracy, BO PRZECIEŻ DZIĘKI MNIE ON ZARABIA GRUBY HAJS. Ma to sens jak się nad tym zastanowić, i jak to sobie uświadomiłem to mi poodpuszczało i poczułem większy luz.
« Ostatnia zmiana: 2012-09-19, 18:32:15 wysłana przez Sebastian »

Blackrose

  • Wiadomości: 1 330
  • Płeć: Kobieta
  • Access Bars, psychoterapia, masaże, uzdrawianie duchowe
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-09-19, 18:27:28 »
GA,

jest za późno. Na pracy się zawiodłam bo dawałam z siebie bardzo wiele, a nie wyszło. Teraz od miesięcy nie mam pracy i to mnie dobija, chociaż codziennie wysyłam kilkanaście CV. Wywala mi, że na nic studia w tym wyścigu szczurów.

Wiem, że to był mobbing ponad rok temu. Miałam depresję, ale partner mnie z tego wyciągał. Nadal jednak myślę, że jak coś mi się trafi to znów będę poniżana w pracy. To kwestia zmienienia wyobrażeń. Nie wrócę tam, bo głupio mi się tłumaczyć i z nimi kłócić. Mogłam od razu interweniować i powiedzieć dlaczego odchodzę. Teraz to już mi rybka :) Najważniejsze co ja zrobię ze sobą w przyszłości zawodowo, chcę się jakoś ogarnąć.

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2012-09-19, 18:10:10 »
Ja wiem, tyle, że zawiodłam się na sobie poprzez tę pracę. Boję się, że będzie tak ponownie. Ja z reguły jestem ułożona i nie lubię kłopotów, przemocy. A ludzie tam w pracy mieli nerwicę.

BR dlaczego uważasz, że się zawiodłaś??
To czego doświadczyłaś to mobbing w pracy (http://kadry.nf.pl/Artykul/6923/Mobbing-w-pracy-Mobbing-w-miejscu-pracy-Mobbing-kodeks-pracy/manipulacja-mobbing-zarzadzanie/) i jest karalne.

Być może teraz jest już za późno, żeby tamto zgłosić.

Ale masz prawo się bronić i nie ważne, czy jesteś stażystką, czy początkującym pracownikiem. I nie ważne czy to policja czy inna rządowa instytucja. Jak babsztyle są znerwicowane, to niech idą na terapię, a nie się wyżywają na innych.

Nie bój nic. Następnym razem rzuć babsztylom paragrafami i rób notatki służbowe(to rada mojej kadrowej) i jak po dobroci nie posłuchają, to jest wtedy dokumentacja, którą się można w sądzie pracy posłużyć.

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-09-19, 16:10:53 »
BR

Wiem cos o klimatach panujacych w policji,narzeczony mojej siostry jest policjantem ,znalam Go juz przd wstapieniem do policji-po dwoch latach sluzby stal sie czlowiekiem nie do poznania,oczywiscie na nie korzysc..

Blackrose

  • Wiadomości: 1 330
  • Płeć: Kobieta
  • Access Bars, psychoterapia, masaże, uzdrawianie duchowe
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-09-19, 16:08:01 »
Ja wiem, tyle, że zawiodłam się na sobie poprzez tę pracę. Boję się, że będzie tak ponownie. Ja z reguły jestem ułożona i nie lubię kłopotów, przemocy. A ludzie tam w pracy mieli nerwicę.

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-09-19, 16:05:54 »
Tutaj najwazniejsza jest samoocena-i co ciekawe ja mialam robiona szczegolowa analize badania samooceny i na samoocene sklada sie tyle rzeczy,ze nie moglam uwierzyc:)W analizie Leszka samoocena jest zaznaczona ogolnie,natomiast nie ma tam zaznaczonych poszczegolnych rzeczy,ktore nam glownie zanizaja ta samoocene a to jest najwazniejsze.

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-09-19, 15:36:56 »
BlackRose

Ja w poprzednich pracach bardzo czesto spotykalam sie z zazdroscia kobiet-prawie w kazdej pracy.
Mialam zawsze swietny kontakt z mezczyznami w pracy bo mnie sluchali i rozumieli i czasem sami pocieszali,ze mam sie nie przejmowac zazdrosnymi kolezankami ktore non stop puszczaly w moja strone klatwy.
Ja zaczelam bronic sie niestety ich bronia-czyli zaczelam im pokazywac ze nie dam sobie wejsc na glowe.
Poskutkowalo.Czasem w takich przypadkach to jest najlepsze wyjscie jezeli nie chce sie byc traktowanym jak smiec i atakowanym z kazdej strony.
Na szczescie jak zaczynalam podnosic swoja samoocene to pozniej juz coraz mniej takich osob sie kolo mnie platalo.
Nawet zaczelam spotykac kobiety w pozniejszych pracach,ktore mnie dosc mocno wspieraly w tym co robie i chwalily moje umiejetnosci.

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-09-19, 15:22:04 »
musisz pracowac z facetami - potrafisz ich owinąć dookoła palca (co niestety wyczuwają kobitki i je to wkurza ;p)

Blackrose

  • Wiadomości: 1 330
  • Płeć: Kobieta
  • Access Bars, psychoterapia, masaże, uzdrawianie duchowe
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-09-19, 15:03:07 »
Tak do mnie dotarło, że nie mogę znaleźć pracy po studiach, bo we wcześniejszej doświadczyłam mobbingu i wyśmiewania. Pracowałam podczas studiów, dostałam się ponoć w super miejsce, najlepsza odnowiona komenda. Odpadła w selekcji setka osób, a dostałam się ja. Pracowałam i uczyłam się, chciałam zdobyć doświadczenie. Wytrzymałam w pracy 2 miesiące, ponieważ kobiety mnie poniżały, oraz to co robię. Jakby nie patrzeć to była policja i nie miało znaczenia moje uskarżanie się. Płakałam po kątach, nie potrafiłam się obronić, mówiłam w domu, że jest źle i że zrezygnuję jeżeli mi nie pomogą. Usłyszałam - musisz być twarda, bo to dopiero początek, życie jest jeszcze gorsze. Nie jestem typem, który reaguje chamstwem, krzykiem. Starałam się wykonywać moje obowiązki jak najlepiej, przekładałam stosy papierów, segregowałam, odbierałam i wysyłałam pocztę, jako student psychologii brałam udział w przesłuchaniu świadków. Zarabiałam marne 800zł z urzędu pracy, ale w jakiś sposób byłam z siebie dumna że się dostałam. Wstawałam przed 6, aby zdążyć na 7.30, kończyłam pracę po 15.30. Zanim wróciłam była 17 i jeszcze szłam na zajęcia. Z tygodnia na tydzień wszystkie moje wizje i marzenia upadły. Pierwsza praca - ja chciałam się angażować, dawałam z siebie bardzo wiele. Policjanci byli dla mnie przemili, ale kobiety mnie niszczyły na każdym kroku. Jakby nie patrzeć opiekowały się mną sekretarki, które mówiły zrob to zrób tamto. Były sytuacje gdy podawałam jednej z nich kartkę a słyszałam w odpowiedzi krzyk - nie rzucaj tego, boże, ona jest nienormalna, rzuca we mnie kartkami!

To było nieludzkie i nienormalne. Mówiłam coś a słyszałam - nie chce nam się nawet na ciebie patrzeć, patrz się w ścianę.
8 h z nimi i patrzenia w ścianę? Porównały mnie do wszystkich poprzdnich stażystek i że takiej nierozgarniętej i głupiej jeszcze nie miały. A przecież ja robiłam wszystko co w mojej mocy...

Wtedy jeszcze byłam i pracowałam w lublinie, a chłopak tylko do mnie wydzwaniał.

Po pracy w domu płakałam, wiedzialam, że odpala mi relacja z matką, wieczne krytykowanie. Poczułam się odrzucona, ponieważ pierwsza praca była dla mnie bardzo ważna. Papier z tamtąd miał mi wiele gwarantować i liczyć się dla psychologa. Przyjechał do mnie chłopak na weekend z Białegostoku, ja byłam przerażona. Namówił mnie, abym to rzuciła w cholerę.
Byłam tak zaszczuta, że po prostu wyjechałam z nim z miasta i nie powiadomiłam nikogo, że odchodzę z pracy. Zgłosiłam to jedynie w urzędzie, że rezygnuję. Ze strachu i pogardy do pracowników, nie byłam w stanie nikogo powiadomić, że odchodzę przed czasem, po 2 miesiacach. Rodzina się bardzo wtedy na mnie wyżywała, szczególnie konkubent matki - policjant. Szły wyzwiska od najgorszych, poczucie winy na seks, porównywanie do nierobów. A ja przecież mam prawo zrezygnować, jeżeli mi gdzieś źle? Chciałam sobie poradzić społecznie, bo zawiodłam się na rozwoju, całym sercem się na nim zawiodłam. Dlatego dostałam w dupę w pracy.

Miesza się we mnie do tej pory wstyd, że nie raczylam nawet powiedzieć komendantowi, że odchodzę. Po prostu uciekłam jak tchórz. Chociaż minął rok, na wspomnienie pierwszej pracy jest mi mocno przykro. Popełniałam drobne błędy, jak stażycie przystoi, który nie rozumie urzędowych pism z sądu. Odpaliło mi prześladowanie mnie w szkole, w domu...wszystko na raz. Żal mi tylko komendanta, który był dla mnie bardzo dobry. Z każdego miejsca uciekam. Z domu, z pracy. Nigdy się nie żegnam.

Boję się teraz powrócić do jakiejkolwiek pracy po studiach. Nie chcę powtórki. Wiem, że jestem zdolna i wiele potrafię, ale chyba nie stać mnie na chamstwo wśród ludzi. Jest mi przykro od rana. Chyba postawię na własny biznes, bo będąc komuś podległą skazuje się na poniewieranie mnie.

To już nieważne, sama chciałam pracować w policji, jako psycholog, dlatego poszłam na staż. Teraz już nie chcę. Chodzi tylko o sposób traktowania mnie i nabycia pierwszych doświadczeń zawodowych. Stąd moje wyżalenie się.