Pan Piotr Goraus, twórca wahadeł i znany radiesteta, jest bardzo miłym i serdecznym człowiekiem. Posiedziałam u niego ze 3 godziny, pokazywał mi różne wahadła, m.in. ogromne Isis professional, jakieś nowe Karnaki z piramidkami na końcu, Ozyrysy do przekazywania energii leczniczych na odległość, itd.
Nauczył mnie fajnego patentu dla leniwych, albo gdy ma się mało czasu, albo na noc :
Bierzemy wahadło, mówimy "nadaj tyle wibracji, ile potrzeba do................ u mnie (imię), waha się parę minut przed splotem słonecznym, potem delikatnie odkłada się wahadło, żeby nie stuknąć nim, bo stuknięcie kończy pracę, i można się położyć, a rano znów trzeba wziąć wahadło i zobaczyć, jeżeli jeszcze się kręci, to znaczy,że nie skończyło uzdrawiania. To oczywiście działa słabiej, niż wahanie, ale można sobie zastosować na noc. Albo, jak się gotuje obiad, wahamy, dajemy do kieszeni, a po jakimś czasie sprawdzamy, czy dalej się waha. Byleby nie stuknąć przypadkowo o stół itp.
Bardzo ważne jest, jak się pracuje dla kogoś, albo odcina od kogoś, żeby koniec sznurka wystawał , a nie był schowany w dłoni. Trzeba cierpliwie wahać, aż wahadło samo się zatrzyma.
Z kręceniem w lewo, to Pan Piotr nie wymusza, ale jak wahadło samo się kręci w lewo, to znaczy,że ono samo wyciąga niepotrzebne energie. U mnie tak było w przypadku dużego drewnianego Mer-Isisa, próbowałam różnych wahadeł, z tą samą komendą: "Nadaj tyle wibracji, ile potrzeba do...... u mnie Ewy" i każde wahadło widocznie czyściło na innym poziomie, a jak wzięłam do ręki Mer-Isisa, ono zaczęło się kręcić w lewo, a po chwili samo zmieniło kierunek na w prawo. Może za jakiś czas sobie kupię, ale spokojnie, na razie zapoznaję się z Wadżrą
Teraz nowe ATLy mają inne baterie i oczyszczają się same. Są troszkę krótsze od tych starszych. Ja mam starego ATLa, Oma kulistego 3 i drewnianą Wadżrę 4.
Jakby ktoś chciał nowy katalog z wahadłami z Zabrza, to mogę podesłać na maila.