Po czesci rozumiem, szczegolnie o tym obciazeniu
.
Ale dziwi mnie po prostu postawa ludzi u nas jesli idzie o typowo zyciowe sytuacje, takie codzienne, ktore rzutuja na poziom zycia, a moze raczej jakosc. Mnie wkurza totalnie np. nieobowiazkowosc czy olewactwo a u nas jest to nagminne. Mam do czynienia z ludzmi z krajow zachodnich niemal codziennie droga korespondencyjna i kiedy idzie o zalatwianie jakichkolwiek spraw, czy to interesow czy rzeczy bardziej prywatnych, tam wszystko dziala szybko, sprawnie, nikt nie wykloca sie o pienidze, ludzie sa kompetentni, rzeczowi i generalnie odczuwa sie spory szacunek do drugiej osoby na zasadzie, ze sa pewne zasady ktore obowiazuja podczas komunikowania sie.
U nas odnosze wrazenie, ze jest dokladnie na odwrot. Przyklad: niedawno sprzedalem na Allegro kilka rzeczy i do dzis nie raczyla osoba je kupujaca przelac pieniedzy. Nie martwie sie tym zbytnio, bo w razie co moge przedmiotow nie wyslac i w dodatku wniesc oficjalna skarge ale to pokazuje, jak ludzie u nas traktuja siebie nawzajem. W przeszlosci tez mialem kilka podobnych zdarzen, i zdarzalo sie ze osoby jeszcze mialy pretensje ze przypominam im o zaplaceniu! Nigdy z czyms takim sie nie spotkalem w innych krajach - czesto, sprzedajac cos, otrzymywalem jeszcze osobiste powiadomienia z podziekowaniami itp. Czulem sie bardzo milo bo ludzie dawali mi odczuc, ze szanuja mnie, ciesza sie ze mogli dokonac uczciwej i sprawnej transakcji ze mna (a szlo nieraz o kwoty powyzej kilkunastu tysiecy PLN).
Podobnie ma rzecz sie z wieloma innymi aspektami zyciowymi. Odczuwam, ze u nas ludzie totalnie olewaja kwestie obowazkowosci, maja roszczeniowa postawe, najchetniej wszystko mieliby za darmo, a juz w ogole jest super kiedy mozna jak najszybciej miec wolne i bawic sie do upadlego. Mnie taka mentalnosc przerasta calkowicie. Nie umiem wspolpracowac z ludzmi myslacymi w ten sposob. Troche to przypomina mi slynne poludniowe podejscie ,,pozniej". Ja nie potrafie dzialac w ten sposob. Bardzo podoba mi sie mentalnosc ludzi z poza polskiego kregu kulturowego, wybitnie anglosaska mentalnosc i zwiazana z tym uprzejmosc polaczona z zero tabu jesli idzie o pieniadze/zarabianie plus wymaganie precyzyjnosci/perfeksjonizmu/obowiazkowsosci powoduje, ze czuje sie doceniany i szanowany.
I nie wiem jak to przeskoczyc tutaj. Z jednej strony bardzo czuje sie zwiazany z Polska, z moimi rodzicami ktorych chcialbym odwiedzac, a z drugiej czuje ze mnie szlag trafia na mentalnosc ludzi tutaj i ze bez wyjazdu sie nie obejdzie, tym bardziej ze prowadzenie dzialalnosci gospodarczej tutaj to walka z jakims totalnie niezrozumialym systemem biurokratycznym i robieniem wszystkiego, aby tylko czlowieka zniechecic do pracy, do zarabiania, do bycia szanowanym.
Stad mam taki w...w na wszystko, bo nie umiem funckjonowac w takiej rzeczywistosci i przebaczyc, jak za chwile sytuacja powtarza sie od nowa a ludzie ja prowokujacy maja jeszcze czelnosc mi wytykac, ze cos ze mna jest nie tak, ze jestem wymagajacy, itp. Nie kumam tego po prostu bo dla mnie to jest podejscie nieodpowiedzialne, swiadczace o tym, ze ludziom tutaj na niczym nie zalezy, ze niczego wiecej poza minimum nie chca osiagnac ani popracowac na to, aby cos zdobyc.