Autor Wątek: Molestowanie seksualne  (Przeczytany 9536 razy)

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-18, 22:41:58 »
chęć obicia mordy to przejaw bezsilności, bezbronności, lęku i tego że ta osoba nad nami dominuje, że owinęła nas wokół palca itp itd

« Ostatnia zmiana: 2017-10-21, 14:35:07 wysłana przez almighty »

Kornel

  • Wiadomości: 304
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2017-10-18, 21:41:06 »
A przecież pisałem - jak się już rozpozna problem i własciwie go zdefiniuje to można go kontrolować
W taki czy inny sposób. łącznie z obijaniem mordy .
Tylko czy jesteś w stanie to sobie wyobrazić że taka milutka Facilite podejdzie do matki , wykrzyczy swoje bóle a na końcu przypierdzieli jej z backhanda aż ta plunie zębami.
O to w tym wszystkim ma chodzić ?

Jeżeli ta matka ma jakieś pojęcie o tym że świadomie lub nie skrzywdziła swoje dziecko molestując je - ło Boziu -cytując Leszka - toż to słowo nie było nawet poczęte w latach około 1980 .... 2010  bo tak określam czas dzieciństwa i dorastania Facilite
to może o domyśli się powodu agresji córki.

A jeżeli tylko powielała wzorce swojej matki i babci i sądziła że takie "molestowanie " to normalność w relacji matka -dziecko  to pomysli ze córce szajba odbiła i czas jej do sanatorium w Tworkach.

  No cóż - ja proponuję wersje soft.

A autorka tematu jak już odpocznie od tego forum i wróci Jej chęć do czytania zrobi co uzna sama za dobre.

Tess

  • Wiadomości: 2 607
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 14:28:34 »
Liliolle,

Cytuj
Pierwszym etapem uzdrowienia jest to, żeby dziecko (dorosły ze skrzywdzonym dzieckiem) przestało tłumić swoje emocje i kierować agresję przeciwko sobie. Bo nie da się uwolnić od stłumionych emocji.

Bez tego nie ma mowy o dalszych etapach.
 Wiele osób próbuje ominąć ten etap i przejść od razu do wybaczania. Wyjaśnienia, zrozumienia, rozkminienia logicznego, rozpoznania problemu. A wszystko dlatego, że boi się czuć.. 

Jak zwykle trafione.

NIE MA :przebaczam tobie, sobie .... i takie tam srutu tutu,  BEZ uwolnienia bólu, bezradności i stąd złości, agresji.
 Najpierw trzeba wymieść spod tego dywanu, bo tyle tam zostało pozamiatane POD, że nie da sie po nim chodzić !
Dopiero po tym można zacząć powolutku i ostrożnie przebaczanie.


Tess

  • Wiadomości: 2 607
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 14:19:29 »
.... żeby uzdrowić niektóre tematy, to niestety trzeba obić mordy krzywdzicielom. Nie da się inaczej po prostu :P


Jestem za !!!

 I Facilite , dziękuję Ci za to, że założyłaś ten wątek. I za twoje szczere wypowiedzi.

Matki rzeczywiście molestują swoje dzieci. Tak jest!
Nawet potrafią je "użyczać, udostępniać" pedofilom, w tym doskonale zorganizowanym i na "wysokim stołku" ( na razie).
Są to bestie bez wyższych uczuć i prawdopodobnie bez Wyższego Ja.
Często również kiedyś wykorzystywane jako dzieci - ale najczęściej dlatego, ze SAME tak chciały - chodzi o wampirzenie energii od kolejnych ofiar.

Oczywiście znam taką. Dotąd była "nie do ruszenia" - kryta przez sponsorów = zleceniodawców ...

I mówić, mówić, mówić o tym.
WYKRZYCZEĆ ból !

NIE MILCZEĆ !!!

Karma - karmą.
Ale z tym co sie dzieje i stało TRZEBA COŚ ZROBIĆ !
Karma nie jest po to żeby ją ODGRYWAĆ.
Bezwolnie, bezmyślnie.

Tymczasem to ode mnie zależy CO ja z tym fantem zrobię.
ŚWIADOMIE.
« Ostatnia zmiana: 2017-10-20, 13:39:41 wysłana przez almighty »

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 10:01:07 »
Tyle że to jest część odwróconej relacji, w której dziecko chroni rodzica. Dziecko jest rodzicem, uznaje się za silniejsze, uznaje, ze da sobie radę, a rodzic jest słaby i nie uniesie tego. Dziecko jest tym Bogiem.
Dziecko zakłada, że rodzic jest słaby, za słaby.

Mi tak przychodzi, to te dziecko powinno być całkowicie bezpieczne wyrażając się i popełniając błędy. Też potrzebuje mieć pełnię swojej uwagę, na sobie ażeby się rozwijać. A w przypadku dysfunkcyjnego środowiska, ta uwaga, przechodzi na zewnątrz, aby się ochronić, i przechodzi w bycie rodzicem/bogiem, który ogarnia środowisko aby mieć warunki do przeżycia jednak. I z dziecka które powinno zatapiać swoją uwagę na sobie być dzieckiem, staje się bogiem z iluzją kontroli nad sytuacją. To absolutna skrajność, przechodzenie z bezbronnego wrażliwego dziecka, do wszechmogącego odgarniacza Boga. I dalej Bóg nie może popełniać błędów, czyli ani uczuć się ani rozwijać, co totalnie blokuje, własnie dlatego że błędy mogą zagrażać życiu dziecka na tak wczesnym etapie, a jeśli nie można popełniać błędów, to trzeba mieć 100% uwagi przeniesione na zewnątrz, na pilnowanie sytuacji, kontrolowanie jej w odniesieniu do rodziców, w tym wypadku zostaje bardzo mało uwagi na dziecku, więc ono same czuje się bezwartościowe, bezsensu, że potrzeby dziecka się nie liczą itd.


Tak trzeba mieć w pełni swoją uwagę na sobie, w pełni całkowicie i do końca - na początku rozwoju. Dla swojego rozwoju, nie martwiąc się o środowisko i czynniki zewnętrzne.
« Ostatnia zmiana: 2017-10-18, 10:08:06 wysłana przez Wiking23 »

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 09:41:51 »
Części osobom być może wystarczy, że ktoś inny (nie rodzic) uzna ich emocje, uniesie je. I to jest ok.

Ale tez wielu po prostu boi się konfrontacji z rodzicami. Powiedzenia im o swojej krzywdzie. Wielu ludzi macha ręką mówiąc : on jest już stary, stara. Wiele osób uważa, ze mówiąc rodzicom o swojej krzywdzie, kierując swoje emocje na nich skrzywdzi ich.

Tyle że to jest część odwróconej relacji, w której dziecko chroni rodzica. Dziecko jest rodzicem, uznaje się za silniejsze, uznaje, ze da sobie radę, a rodzic jest słaby i nie uniesie tego. Dziecko jest tym Bogiem.
Dziecko zakłada, że rodzic jest słaby, za słaby.

Może i jest. A może nie jest.

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 09:26:02 »
Relacja z rodzicami jest relacją szczególną. Nie ma tu partnerstwa. Przynajmniej w dzieciństwie. Często porównuje się ja do relacji z Bogiem, że dzieci odbierają rodziców jak Bogów.
Jest tylko jedna zasadnicza różnica. Bóg nie krzywdzi swoich dzieci. Ani świadomie, ani nieświadomie.
Albo może inaczej to ujmę. Bóg nie reaguje na prowokacje i negatywne programy. Rodzice tak.
Co więcej rodzice często zrzucają na dzieci swoje nieuzdrowione sprawy.

I chyba tego nie da się uniknąć do końca, bo nikt nie jest idealny. Różnica między zdrowa relacją z rodzicami a powiedzmy "chorą" jest w skali i w tym, że w tej pierwszej rodzice przyjmują odpowiedzialność za siebie, za swoje nieadekwatne reakcje, chore programy. W chorej wszystko to musi unieść dziecko. 
Im bardziej zaburzony rodzic, im większa jego nieświadomość tym więcej musi unieść dziecko. To rodzi potężny ból, złość, wściekłość, wstyd itp.
W tzw "normalnych" rodzinach (czyli takich , które nie są dysfunkcyjne) też dziecko przeżywa te emocje. Tylko że ono może je wyrazić, a rodzic potrafi je unieść. Bo jest rodzicem, bo jest osoba dorosłą.
W "chorym" układzie dziecku nie wolno wyrazić tych emocji, bo one zagrażają rodzicowi, bo uaktywniają jego ból, w którym nie chce się konfrontować. 
Dziecko musi je stłumić lub/i skierować przeciwko sobie. Dziecko nie może się rozwijać. Niby rośnie, dojrzewa, ale większość energii zostaje zablokowana na poziomie dziecka. Ból który przeżywa jest bólem dziecka, wściekłość jest wściekłością dziecka.

Dorasta i czuje, ze chce to uzdrowić. Podświadomie czuje, że musi dotrzeć do tych zablokowanych emocji. Potrzebuje kogoś kto mógłby je unieść - tak jak jest to w zdrowych rodzinach. Tyle, że w zdrowych rodzinach te emocje są na normalnym poziomie i rozładowywane na bieżąco.
Tu jest potężne nagromadzenie. Emocji dziecka.
Emocji, które dziecko kieruje przeciwko sobie.

Pierwszym etapem uzdrowienia jest to, żeby dziecko (dorosły ze skrzywdzonym dzieckiem) przestało tłumić swoje emocje i kierować agresję przeciwko sobie. Bo nie da się uwolnić od stłumionych emocji.

Bez tego nie ma mowy o dalszych etapach. Wiele osób próbuje ominąć ten etap i przejść od razu do wybaczania. Wyjaśnienia, zrozumienia, rozkminienia logicznego, rozpoznania problemu. A wszystko dlatego, że boi się czuć. Że jego wewnętrzne dziecko chroni rodziców.

Bo niestety jest tak, że skoro dziecko przestaje kierować agresje przeciwko sobie, a nie umie jeszcze uwalniać emocji - to kieruje ją przeciwko rodzicom.
To jest część procesu uzdrawiania. To nie jest zemsta. To jest prawidłowe ustawienie ról w rodzinie. To jest ustawienie rodzica w roli rodzica.
Bo dziecko jest dzieckiem, nie radzi sobie z emocjami. A rodzic jest od tego, żeby je unieść.
To jest ustawienie siebie w roli dziecka.
Bo w dysfunkcyjnych rodzinach wszystko jest poprzestawiane. Dziecko często musi być rodzicem i unosić emocje rodziców.
Żeby dziecko mogło dorosnąć musi najpierw być dzieckiem.


Michał486

  • Wiadomości: 802
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-10-18, 08:00:39 »
Kornel

"Po pierwsze rodzice dali nam życie a więc są dla nas Bogami jacy by nie byli , dali nam życie a przecież to domena Boga - dać zycie.
A skoro tak to nie możemy wybaczać rodzicom bo i nie możemy wybaczać Bogu".

A skoro tak to nie możemy wybaczać rodzicom bo i nie możemy wybaczać Bogu- nie zgadzam się z tym twierdzeniem.
Nie widzę żadnych przeciwwskazań, które by uniemożliwiały wybaczanie rodzica czy Bogu. I stawianie znaku równości przy rodzicach i Bogu, że niby to rodzice są dla nas Bogiem lub jakie mamy relacje z np z ojcem to takie mamy relację z Bogiem. To całkowicie się z tym nie zgadzam.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-18, 04:29:53 »
Póki co to naprawę mnie nie denerwują Twoje słowa (zobaczymy co będzie później, hehe ;).

No, jest tak jak myślałam - nie czułam niczego, bo byłam w euforii, że udało mi się, pomimo lęku, powiedzieć mamie, co czuję naprawdę.
Teraz może nie to, że wyszła złość na Twoje słowa (choć może właśnie to czuję?), Kornel, co raczej z ich powodu straciłam kontakt z moją złością na mamę, za to co mi robiła. Bolą mnie natomiast zatoki, co oznacza że złość siedzi, ale nie mam z nią kontaktu.
Świadomie oczywiście nie wierzę w to, co napisałeś. Ale moja podświadomość jest bardzo czuła na takie rzeczy. Jak każdej tak skrzywdzonej i zmanipulowanej w dzieciństwie osoby.
Dlatego postanowiłam dać sobie spokój na jakiś czas z pisaniem tutaj i czytaniem tego forum (do czasu aż nie uporam się z tym problemem). Tak jak pisałam - muszę teraz działać, a żeby to robić muszę mieć pewność, że jestem z tym w porządku, a nie wystawiać się na podsycanie lęku i poczucia winy.
Czuję że w ten sposób daję sobie prawdziwe wsparcie i miłość.

A zatem adieu! I wszystkiego dobrego.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-18, 00:21:32 »
Nadszedł czas wyrównywania rachunków i nie powstrzymasz mnie ani Ty Kornelu, ani zastępy archaniołów z Gabrielem na czele :P
;))

Widzę że się zagalopowałam ze słownictwem ;), bo przecież nie będę niczego wyrównywać. Nie da się zrobić matce tego, co ona zrobiła mnie.
Ja po prostu chcę ją skonfrontować z prawdą. A czy to można nazwać "wyrównywaniem rachunków"? Na pewno nie.
Prawda wyzwala :)
Chcę żeby się z nią skonfrontowała, żeby dowiedziała się, co ja czułam, gdy mi to robiła i jak to na mnie wpłynęło. I chcę żeby uznała moją krzywdę.

No i widzę, że w tej mojej euforii i pośpiechu (spieszyłam się na film :) zdusiłam w sobie potrzebę wytłumaczenia pewnej, moim zdaniem bardzo ważnej kwestii:

I tak to że Twoja Mama postępowała z Tobą w taki sposób to jest to co ona realizuje nieświadomie. I Ty - jeżeli nie rozpoznasz problemu i nie zaczniesz go kontrolować też w przyszłości będziesz taki scenariusz realizować. To działa do czterech pokoleń.

No właśnie dlatego, że to się realizuje nieświadomie, to trzeba to przerwać właśnie w taki sposób, który opisałam powyżej (ofiara musi skierować swój uzasadniony gniew przeciwko tym, którzy ją faktycznie krzywdzili, a nie przeciwko swoim niewinnym dzieciom). Bo jeśli się tego nie zrobi, to będzie się to ciągnąć nie tylko do 4 pokoleń, ale w nieskończoność.

Teoria o Bogach, do której się odniosłeś, Kornelu, ma właśnie temu służyć. Żeby nie konfrontować się ze swoimi demonami (czyli byciem krzywdzonym przez rodziców i lękiem przed utratą ich, gdy skieruje się swój gniew przeciwko nim), a żeby przerzucać problemy na swoje dzieci, a przez to na następne pokolenia.

ontoja

  • Wiadomości: 1 228
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-18, 00:05:12 »
Facilite -proszę Cię - zachowaj umiar. Naprawdę możesz komuś zrobić dużą krzywdę.
Dam przykład -miesiąc temu brałem udział w warsztatach "Uzdrawianie karmy rodowej" w Łodzi. Bardzo pożyteczna sprawa. I tak z grubsza kilka przykładów :
Po pierwsze rodzice dali nam życie a więc są dla nas Bogami jacy by nie byli , dali nam życie a przecież to domena Boga - dać zycie.
A skoro tak to nie możemy wybaczać rodzicom bo i nie możemy wybaczać Bogu.
Po drugie - aby uzdrowić sytuację musimy poznać problem , jego naturę i genezę .
Bo poznawszy problem możemy go kontrolować . problem nie rozpoznany kontroluje nas / i stąd rózne niespodzianki które tłumaczymy sobie nie zawsze we właściwy sposób/
Po trzecie i chyba od tego trzeba było zacząć - wiemy i wierzymy / my rozwojowcy/ że jest takie coś jak karma.
Jest też takie coś jak karma rodowa. Temat rozległy ale jak ktoś chce szukać o tym - to znajdzie.

  I tak to że Twoja Mama postępowała z Tobą w taki sposób to jest to co ona realizuje nieświadomie. I Ty - jeżeli nie rozpoznasz problemu i nie zaczniesz go kontrolować też w przyszłości będziesz taki scenariusz realizować. To działa do czterech pokoleń.
Są inne przykłady działania karmy rodowej / mam na myśli te negatywne bo przecież są i te pozytywne/ - tak jak np. powtarzające się straty w rodzinie - w tych samych okolicznościach i warunkach. Nieszczęśliwe małżeństwa itd.
Pomyśl o tym zanim zadasz komuś ból - bo może się okazać że własnie realizujesz inny karmiczny program.

  Przyznaję że gdy zaczynałem pisać ten post ani mi przez myśl nie przeszło by tu dawać taki mini wykład.
To samo wyszło ot tak , pojawiła się myśl w głowie i już nie hamowałem tego tylko napisałem co uważam - że może Ci pomóc.

pozdrowionka

Trzeba powiedzieć jak ktoś robił ,źle a nawet wygarnąć ale nie zamulać ze swoimi pretensjami w nieskończoność bo to jednak nasza karma była.
Moja już zadość uczyniła z nawiązką za to jaka była dla mnie  w dzieciństwie więc nie czuję potrzeby jej w tym uświadamiać ,zresztą na pewno jest tego swiadoma przynajmniej częściowo.Nie czuje też pretensji o to bo jednak to była moja karma ,która się dokonała i nie odwróci .Zresztą nie było aż tak źle biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności a i dużo dobrych wspomnień mam .

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-17, 22:13:33 »
To może jeszcze dowalę do pieca - żeby uzdrowić niektóre tematy, to niestety trzeba obić mordy krzywdzicielom. Nie da się inaczej po prostu :P

Teraz mogę iść w spokoju oglądać film :D

Spokojnej nocy ;)



Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-17, 21:56:19 »
Hahahahaha :)))
Kornel, nie śmieję się z Ciebie, naprawdę, po prostu to się wszystko tak pięknie układa, że aż mnie to śmieszy, a raczej wywołuje radość, bo jestem świadoma tego, o co chodzi :)
Póki co to naprawę mnie nie denerwują Twoje słowa (zobaczymy co będzie później, hehe ;).

To niesamowite.
Wczoraj nie zadzwoniłam do mamy, bo pomyślałam, że nie będę jej psuć urodzin (ach, te skrupuły podyktowane oczywiście lękiem ;).
Dziś cały dzień mi wychodziły na wierzch różne rzeczy, głównie lęk, ale nie tylko, puszczałam te uczucia, uzdrawiałam.
Na początku wymyśliłam sobie, że napiszę do niej maila, z wyjaśnieniem dlaczego nie dałam rady wczoraj zadzwonić. Bo bałam się jej to powiedzieć osobiście.
No ale po sesji uzdrawiania tematu lęk zmniejszył się do normalnych rozmiarów i zdecydowałam, że jednak zadzwonię.
Skończyłam dosłownie przed chwilą. Wygarnęłam jej z grubsza, o co mi chodzi, dlaczego czuję się wściekła i umówiłyśmy się na resztę, jak tylko wrócę na stałe do miasta.
Ulżyło mi jak stąd do Berlina :)))
Już czuję, co to będzie po "sesji" z mamą na żywca, kiedy powiem jej wszystko (tylko nie wiem, czy poruszę tematy seksualne, bo nie wiem, czy będę na to gotowa. To w sumie nowa sprawa i muszę jeszcze to przemielić wewnętrznie. Nieseksualnych nadużyć z jej strony nie brakowało, więc będzie o czym mówić ;)

No i właśnie weszłam na forum, żeby odpisać komuś na priv. Napisałam to o mamie (że zadzwoniłam, że jestem z siebie dumna, że mi ogromnie ulżyło), patrzę a tu w wątku piszesz Ty, Kornel. I mnie powstrzymujesz. Przed szansą na uzdrowienie tematu przeze mnie i przez moją mamę.
No po prostu nie mogę przestać się śmiać :)))

Widzę że kompletnie nie jest Ci znajome psychologiczne podejście do takich spraw. A może ze strachu nie chcesz widzieć? Podejrzewam, że jesteś rodzicem i się boisz po prostu. Choć nie wiem, nie chcę Cie analizować, bo to nie moja sprawa.
Ale to, co mówisz to dla mnie kompletny kosmos (za najbardziej szkodliwy uważam fragment o tych bogach).
Bo zobacz, jeśli mama nie skonfrontuje się z tym, co robiła, to nadal nic się nie zmieni, nadal będzie krzywdzić. Już nie mnie, ale innych bliskich jej ludzi (np. swoje dzieci w następnych wcieleniach). Tak więc zgadzam się, że realizowała nieświadome, dlatego trzeba jej pomóc sobie to uświadomić :P
Ale dobra, znów tłumaczę. Niepotrzebnie.

Podsumowując - dobrze że napisałeś, że się nie hamowałeś, bo pokazało mi to, że wreszcie coś udało mi się zmienić (skoro "stary układ" wyciągnął takie argumenty i strażnika w Twojej osobie), a nie tylko krążyć wokół tematu i czekać na właściwy moment, podejmując prowizoryczne działania. Ze strachu oczywiście.

Jestem na właściwej ścieżce. Jupi! :D

Dziś w ogóle uświadomiłam sobie, że to moje pisanie tutaj na forum - na publicznym i na privie, zmierzało właśnie do tego, żebym mogła skonfrontować się z moim największym problemem życiowym - zawłaszczenia przez mamę. Podległości jej, uzależnienia od niej - jak zwał tak zwał, ale dziś poczułam tę ogromną pustkę, gdybym miała się od niej oddzielić.
Poczułam to i pożegnałam się z tym uczuciem, a właściwie z jakąś jej warstwą, bo proces się jeszcze nie zakończył.
No ale teraz muszę działać, dość już pitolenia (które było potrzebne, bo wyciągnęło mój problem na powierzchnię). Nadszedł czas wyrównywania rachunków i nie powstrzymasz mnie ani Ty Kornelu, ani zastępy archaniołów z Gabrielem na czele :P
;))

Jestem przeszczęśliwa :D

Też Cię pozdrawiam :)
« Ostatnia zmiana: 2017-10-17, 22:07:37 wysłana przez Facilite »

Kornel

  • Wiadomości: 304
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2017-10-17, 21:16:09 »
Facilite -proszę Cię - zachowaj umiar. Naprawdę możesz komuś zrobić dużą krzywdę.
Dam przykład -miesiąc temu brałem udział w warsztatach "Uzdrawianie karmy rodowej" w Łodzi. Bardzo pożyteczna sprawa. I tak z grubsza kilka przykładów :
Po pierwsze rodzice dali nam życie a więc są dla nas Bogami jacy by nie byli , dali nam życie a przecież to domena Boga - dać zycie.
A skoro tak to nie możemy wybaczać rodzicom bo i nie możemy wybaczać Bogu.
Po drugie - aby uzdrowić sytuację musimy poznać problem , jego naturę i genezę .
Bo poznawszy problem możemy go kontrolować . problem nie rozpoznany kontroluje nas / i stąd rózne niespodzianki które tłumaczymy sobie nie zawsze we właściwy sposób/
Po trzecie i chyba od tego trzeba było zacząć - wiemy i wierzymy / my rozwojowcy/ że jest takie coś jak karma.
Jest też takie coś jak karma rodowa. Temat rozległy ale jak ktoś chce szukać o tym - to znajdzie.

  I tak to że Twoja Mama postępowała z Tobą w taki sposób to jest to co ona realizuje nieświadomie. I Ty - jeżeli nie rozpoznasz problemu i nie zaczniesz go kontrolować też w przyszłości będziesz taki scenariusz realizować. To działa do czterech pokoleń.
Są inne przykłady działania karmy rodowej / mam na myśli te negatywne bo przecież są i te pozytywne/ - tak jak np. powtarzające się straty w rodzinie - w tych samych okolicznościach i warunkach. Nieszczęśliwe małżeństwa itd.
Pomyśl o tym zanim zadasz komuś ból - bo może się okazać że własnie realizujesz inny karmiczny program.

  Przyznaję że gdy zaczynałem pisać ten post ani mi przez myśl nie przeszło by tu dawać taki mini wykład.
To samo wyszło ot tak , pojawiła się myśl w głowie i już nie hamowałem tego tylko napisałem co uważam - że może Ci pomóc.

pozdrowionka





Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-16, 19:08:31 »
Dziś jest być moze najlepszy ku temu  czas i sposobność, bo dziś są jej urodziny. Będę rozmawiać z nią przez telefon. Nie wiem jeszcze co jej powiem, ale wiem że nie będzie to typowa urodzinowa gadka szmatka.
Już się tego boję...