Gdzieś od 6 minuty filmu gość pokazuje statystyki przeżywalności po chemioterapii dla różnych nowotworów .2 % to średnia ,dla niektórych nowotworów 40 % a dla wielu właściwie żadna.I to tylko dla okresu 5 lat życia po !!
Hm, powiedziałeś że jedynie 2% ludzi przeżyje. A jak widać z danych na filmiku (m/w podobne znalazłem, szukając), te dane to
wzrost przeżywalności spowodowany dodaniem chemioterapii, po odjęciu podstawowej przeżywalności przy użyciu innych zabiegów medycznych rzędu 50%. Czyli (stosując tę średnią), ze stosującyh chemioterapię przeżyje nie 2%, a 52%. A w niektórych chorobach 90%.
Nie jestem lekarzem, ale zakładam że te mniej skuteczne stosuje się rzadziej, albo w ostateczności.
OK, jedna strona zrobiona. Ale wątpię czy są zrobione równie rzetelne badania dla terapii Ashkara czy Gersona.
To ja się teraz zapytam skąd masz te dane?
Jakie dane? To przecież oczywiste, że aby mieć rzeczowy obraz jakiejś sytuacji, nie można szukać informacji tylko w jednym miejscu. A z zainspirowania przykładem Kariny wnioskuję, że dobierasz tylko te, które Ci odpowiadają. Tyle że anegdoty mają wartość np gdy chcesz się do czegoś zainspirować, ale już nieszczególnie kiedy próbujesz uzyskać obraz sytuacji. Wtedy to oczywiste że człowiek dobierze sobie to, co mu będzie pasować.
A jak działają anegdoty? Janek próbował 6 terapii, po 6 wyzdrowiał i teraz twierdzi że jest cudowna. Tylko trzeba wziąć pod uwagę inne czynniki (i po to są właśnie badania statystyczne). Może jakaś poprzednia terapia pomogła, a może organizm po prostu sam sobie poradził z chorobą (co bywa częste). Dodatkowo Janek pewnie nie wchodzi na strony pozostałych 5 terapii i nie mówi że są skuteczne. A że każda z tych innych terapii pewnie też ma swoich Janków, to każdy zadowolony...
Na podobnej zasadzie może podzielę się historią z mojego życia: przez jakieś 2 miesiące męczył mnie najpewniej jakiś wrzód żołądka (przyznam że sie nie badałem, bo liczyłem że go przeczekam:P). I dopiero kiedy po jeździe samochodem po zakorkowanym Wrocławiu zwymiotowałem pizzę z mozarellą i pół litra pepsi... Przeszło jak ręką odjął, już na drugi dzień!
I m/w taka jest właśnie wartość anegdot.