Czytałam
ten wywiad w gazecie i przyszło mi na myśl, że karma szpiega też potrafiła mocno obciążyć.
Nie tylko związki, praktycznie całe życie.
Cytat, który szczególnie rzucił mi się w oczy:
"W tamtych czasach w zasadzie wszyscy oficerowie byli mężczyznami. Rzadko bywało tak, że kobieta prowadziła kobietę. Zdarzało się, że agentka zakochiwała się w oficerze. Oczywiście są sposoby, jak to rozwiązywać, zniechęcać. Nie można uczucia ot tak olać, zlekceważyć, bo od miłości do nienawiści jest jeden krok. To są delikatne sprawy i o tym w szkole oczywiście się dyskutowało.
Ale zbytnie spoufalanie się z kobietami było dopuszczalne?Najlepiej, jeśli nie ma tego typu bliskości między agentką a oficerem. Ale bywa i tak, że romans jest najlepszą formą pozyskania agenta. Tyle że potem nie możesz powiedzieć: "Mieliśmy romans, bo kazano mi cię zwerbować, ale teraz kończymy z tym i pracujemy jak oficer z agentką". Tak się nie da. Trzeba zachować umiar, zdrowy rozsądek. Wszystko musi być zrobione z taktem, subtelnie, bo to są wyjątkowo trudne i niebezpieczne sytuacje. Odrzucona kobieta potrafi bardzo zaszkodzić.
Werbowanie na uczucie jest OK? W sensie, że agent jest wtedy pewny?Agent nigdy nie jest pewny.
Ale rozumiesz, o co pytamy?Tak. Myślę, że tego typu werbunek należy traktować jako ostateczność. Najlepiej, jeżeli w relacji agent-oficer jest czysty biznes czy jakaś ideologia. Jeżeli jest uczucie, to wiadomo, że są też emocje. Emocje są zmienne, jednej i drugiej stronie trudno nad nimi zapanować. Wybuch uczucia może przesądzić o bardzo szybkim werbunku, ale potem może się stać polem minowym. Oczywiście najgorzej, jeśli oficer też się zakocha, bo w takim przypadku przestaje myśleć racjonalnie."