Laka,
Pamiętam raz jak pojechałam na warsztat z KJ w góry. Jednego dnia prowadzący pokazali nam dom, który kupili do remontu pod zajęcia jogi. Wyleciałyśmy stamtąd z koleżanką jak z procy, gdyż było aż szaro od duchów. Okazało się, że dom był przejściowo szpitalem podczas wojny, w którym poumierało dużo osób od jakiejś choroby.
Pytałyśmy się ich, czy oni czują te duchy, na co oni stwierdzili, że tak i że jak będą zajęcia jogi, to się pooczyszcza:D. Nie pojechałam tam więcej, stwierdziłam , że nie chcę być oczyszczaczem:).
To tak a propo różnych intencji osób w rozwoju.
Sporo ćwiczyłam kiedyś KJ, fajnie mi się ćwiczyło w domu, dobierałam sobie mantry, które mi pasowały i czułam się rewelacyjnie energetycznie, zwłaszcza po zestawach na splot.