Autor Wątek: Integracja nieakceptowanych aspektów osobowości  (Przeczytany 3501 razy)

hydrozagadka

  • Wiadomości: 2 696
  • Płeć: Kobieta
  • http://uzdrawianieswiatlem.pl/ Zwrot-odzyskiwanie energii, rozpuszczanie więzów karmicznych, rozpuszczanie blokad i węzłów.
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-02-25, 21:16:29 »
Clint - dzięki, że się tym podzieliłeś :) Bardzo fajne ćwiczenie, z pewnością zastosuję (obecnie szczególnie intensywnie uzdrawiam czasy szkoły podstawowej i zranione dziecko) - ta metoda wydaje mi się do tego jak ulał.

Clint

  • Wiadomości: 2 541
  • Płeć: Mężczyzna
    • Boski Spokój
  • Łukasz Kubiak - https://boski-spokoj.pl/
  • Status: Uzdrowiciel
[#]   « 2012-02-25, 21:10:15 »
Właśnie przetestowałem na sobie świetne ćwiczenie na uzdrowienie stłumionych i nieakceptowanych części naszej osobowości. Nie jest to jakoś specjalnie wymyślna metoda, ktoś pewnie już wymyślił coś podobnego, ale uznałem że warto się tym podzielić.

Na początku wystarczy sobie usiąść do medytacji i poprosić Boga, aby otworzył nas na całą Boskość jaka w nas jest. Polecam też na początek modlitwę o oczyszczenie intencji. Chwila koncentracji na stawaniu się jednością z Bogiem, prawdziwym sobą powinna wystarczyć aby wychyliły się te części naszej osobowości, które są przeciwko temu.

Jak już tylko któraś straci na tyle uwagi, aby wyjść na widok - czym prędzej trzeba ją złapać w swoje objęcia, mocno przytulić i szczerze pokochać. Pozwolić jej przejawić się tak jak chce i szczerze pokochać ją taką, jaką jest, niezależnie od tego jak bardzo zła, straszna czy okropna by nie była.

Gdy wyszli ze mnie młodzi chłopcy odrzucani przez dziewczyny, które im się podobały - każdego wyściskałem porządnie i pozwoliłem wypłakać się w moich objęciach, na tyle ile tego potrzebowali. Gdy wyszedł ze mnie wewnętrzny zboczeniec, pozwoliłem go sobie przytulić, odrzucić niechęć, wstyd i pogardę do niego ofiarując mu bezwarunkową miłość. Ten jednak się bronił, gdyż zaraz zza rogu wyleciał wewnętrzny ksiądz, dla którego to było już zbyt wiele. Odrzuciłem więc i niechęć do niego przytulając go mocno, ofiarując swoją miłość i pozwalając wyrzucić z siebie to co go boli - wypłakał mi się, że on tylko tak bardzo chciał do Boga, ale po chwili zrozumiał jak obecnie wygląda sytuacja i uśmiechając się, rozpuścił się w miłości.
I tak wychodziły kolejne aspekty mojej osobowości, a ja żadnego nie odrzucając, ofiarowałem swoją miłość. "Kocham Cię, mimo że wybierasz cierpienie. Jesteś mną, więc zawsze będę Cię kochał, nie za to że cierpisz, ale mimo tego", "Kocham Cię mimo, że chcesz upaść jak najniżej, mimo że mnie nienawidzisz i wyrywasz się z mych uścisków, zawsze będę Cię kochał takim jakim jesteś, nawet gdy wszyscy inni będą Cię nienawidzić i odrzucać".

Efekty zależą tylko i wyłącznie od naszej gotowości do szczerego zaakceptowania i pokochania odrzucanych przez nas aspektów osobowości. Jeśli komuś nie będzie wychodzić to niech sobie nie wrzuca, a spróbuje pokochać tą część osobowości, która nie potrafi pokochać pozostałych :)

Mnie zeszło jakieś 40 minut na to ćwiczenie i muszę przyznać, że czuje się jakoś tak... bardziej wewnętrznie zintegrowany :)