Wracając do pierwszego posta, to jako osoba której się to udało (z gwiazdką;) mogę sie wypowiedzieć.
Jedno, to że to podejście kojarzy mi się z reklamami. Kup tę margarynę - rodzina cię pokocha, kup nasz telefon - będziesz się świetnie bawić z przyjaciółmi, znajdź swoje miejsce - wszystko już zawsze będzie fajnie.
Tyle że żadna z tych obietnic się nie ziści. Rzeczy zewnętrzne nie wywołają trwałych stanów wewnętrznych: margaryna okaże się zwykłym smarowidłem, jakich wiele, super telefon po tygodniu będzie zwykłym telefonem, i idę o zakład że wspaniałe miejsce wspierające rozwój stanie się miłe, ale kurde wszędzie trzeba jechać a internet chodzi słabo
Poszukiwanie takiego miejsca też kojarzy mi się z ucieczkami do jakiegoś "lepszego świata", czy tam nieba czy jakichś innych planet wysoko rozwiniętych, w każdym razie tam gdzie wszystko będzie dobrze, tak jak tutaj wszystko jest źle.
A jednak po coś tutaj jesteśmy
A teraz gwiazdka: udało mi się to zrealizować przez podejście do sprawy od drugiej strony (czyli -- właściwej, a na pewno skuteczniejszej i łatwiejszej), po prostu tworzac swoje miejsce... wokół siebie. Kiedyś, gdy wchodziłem w nowe miejsca, zaraz zauważałem co ze mną nie współgra, że to jednak blisko ale nie to, bo nie takie światło, nie ten odcień na ścianie, ktoś jest ze mną zgodny w 99% -- ale nie w tym jednym, ach, nie dogadamy się, nigdy..!
Teraz raczej "wypromieniowuję siebie" w nowym miejscu, tym bardziej jeśli widzę jakieś niezgodności. I zazwyczaj okazuje się, że wcale nie są ważne i wcale nie przeszkadzają w czuciu się jak u siebie. Może się okazać że są nie do przeskoczenia (rzadko), i wtedy rezygnuję.
Oczywiście nie znaczy to że każda chwila w pracy czy na studiach jest super. Są kiepscy wykładowcy i kiepscy uczniowie, i czasem męczę się z nimi niepomiernie. Ale najpóźniej dzień-dwa później już nie pamiętam (a dokładniej: nie rozpamiętuję), bo skupiam się na tym co jest dla mnie ważne a przeszkody staram się wyeliminować.
Jesteśmy istotami duchowymi w materialnym świecie, a to znaczy m.in. że my mamy tej materii narzucać wolę ducha (a nie odwrotnie) i energię do tego też mamy czerpać z ducha, zamiast doszukiwać się jej żródeł na zewnątrz