Ja już przerabiałem współistnienie z innymi i jestem pewny, że wiekszość już zrozumiałem. To działa mniej więcej tak:
Masz cel - być szefem. Kierując innymi i rozwijając swoje menadżerskie umiejętności zawsze trafi się ktoś, kto został zaprogramowany przez rodziców, czy otoczenie, że trzeba się słuchać szefa. Ty będąc np. surowy i wymagający, bardzo krzywdzisz takie osoby, bo one na prawdę robią to z przymusu od któego nie wiedzą jak się uwolnić. Ty jesteś zadowolony, bo zarabiasz dużą kasę, a kilka,lub więcej osób traci nerwy i swoją energię. Zdarzają się też psychomanipulacje ze strony kierowników, które trafiają na wzorce potrzeby opieki, przynależności itp.
Nikt Ci nie karze rozmontowywać żadnych układów, tylko musisz wiedzieć, że różne żądze kiedyś do ciebie wrócą w postaci choroby, lub w następnych wcieleniach np. urodzisz się w biednej częsci afryki.
Najlepszym sposobem jest działanie zgodnie z filozofią wielu rozwojowców. Nazywa się to działeniem z miłości. Gdy chcesz doświadczać miłości dając coś komuś, lub biorąc coś od kogoś, dostajesz i dajesz to co najlepsze. Można to zrobić moditwą i medytacją chyba też, ale medytacji nie polecam. Z mojego doświaczenia mogę powiedzieć, że w ten sposób doświadczam cudownych chwil z innymi osobami, kupuję idealne rzeczy potrzebne do życia, nie mam prawie żadnego stresu. Jeszcze wszystkiego oczyszczonego do miłości nie mam, ale już wiele tematów przerobiłem.
Oświecenia nie polecam, polecam wniebowstąpienie.