Autor Wątek: Wiarygodność i zaufanie  (Przeczytany 8283 razy)

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-10-09, 13:41:23 »
a to trochę o tym w jaki sposób uwiarygadniają się wysłannicy Boga, czyli ci którzy schodzą tutaj z zamiarem i celem wywierania oświecającego/uzdrawiającego wpływu na ludzi i świat, więc oni wzbudzają zaufanie i stają się wiarygodni dzięki pewnym boskim cechom które ucieleśniają i które przejawiają, są to wpływy z poziomu duchowego, z których zasadniczych jest sześć,  ściśle związanych z terminem Bhagawan i trochę odmiennie klasyfikowanych np. tak:

The word bhagavān is explained thus by Parāśara Muni: one who is full in six opulences, who has full strength, full fame, wealth, knowledge, beauty and renunciation, is Bhagavān, or the Supreme Personality of Godhead
http://vaniquotes.org/wiki/Six_opulences

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-10-09, 13:19:25 »
Leszek
Cytuj
Najbardziej wiarygodni ludzie XX wieku, to Lenin, Stalin, Hitler, i jakiś tam Amerykon, Rooswelt. Następnie JP II, Wałęsa i Soros.
Tak przynajmniej przedstawiały ich media.
No i... wiarygodny zawsze Jezus, a za nim różni nieomylni papierze.
Ne możemy też zapomnieć o Mahomecie.

Wniosek
 Wiarygodność najbardziej znanych wynika z urojenia.
Tych, którzy naprawdę zasługują na wiarygodność, większość społeczeństwa zlewa i umniejsza.

 wszyscy ci wymienieni byli dla jednych wiarygodni, a dla wielu innych w tym samym czasie zupełnie niewiarygodni, mimo że jednocześnie wpływali na tych ludzi (np. negatywnie)  i tak też byli przedstawiani przez różne media, więc są to trochę złożone układy  : )

wiarygodność wiąże się z zaufaniem oraz uznaniem, to czy ludzie poprzestają na samym zaufaniu czy potrzebują jakichś dowodów i jakich to już indywidualna sprawa, poczucie bycia zdradzonym i obrażonym reakcjami odrzucania ludzi, wynika z niezrozumienia tego w jaki sposób tworzy się i podtrzymuje swoją wiarygodność, oraz tego w jaki sposób tworzy się aura wiarygodności wokół różnych ludzi przy ich udziale własnym oraz udziale tych którzy ich otaczają oraz warunków w jakich się znajdują, często jest to kwestia karmy, w tym kontekście nie uznawałbym wzbudzania uznania i  wiarygodności za urojenie - ludzie tkwią w pewnych uwarunkowaniach to znaczy że reagują też na pewne faktyczne wpływy, świadome, podświadome i duchowe, do tego jest też wielu ludzi którzy zasłużyli sobie na wiarygodność i taką mają karmę, ale teraz nadużywają tego i z tego też wynikają pewne fluktuacje,

jeżeli ktoś twierdzi że zasługuje na zaufanie i wiarygodność, a nie doświadcza jej, to żyje jakimiś wyobrażeniami/urojeniami oderwanymi od przeszłej karmy i/lub obecnych swoich  działań tudzież warunków w jakich żyje oraz ludzi wśród których działa

weźmy takiego Jezusa - w tamtych warunkach w oparciu o wewnętrzny potencjał działał tak że stał się wiarygodnym dla innych - od zera (w poziomie wiarygodności) do bohatera , oczywiście nie dla wszystkich,  przy czym jak to w przypadku misji duchowych bywa w odróżnieniu od działań karmicznych - przetrwało to już dwa tysiące lat i rozprzestrzeniło się na cały świat, przy czym wiarygodność dla różnych ludzi (podobnie jak za jego życia) tworzyła się i nadal tworzy się w bardzo odmienny sposób (dla jednych jest to tradycja, nawet jeśli narzucana była ciut wcześniej siłą, dla innych cuda związane w skrócie  z hasłem "Jezus żyje", dla innych egzorcyzmy (również te bezobjawowe ; ), jeszcze inni mają jakieś doświadczenia wewnętrzne z nim związane, nawrócenia etc.), co ciekawe budowanie wiarygodności w różnych fazach rozwoju misji odbywa się w inny sposób a potem rozwija się wraz z tą misją już bez fizycznej obecności mistrza i to nawet po jego śmierci, wygląda to na lawinowy efekt

 
Cytuj
Trzeba zmienić siebie i nauczyć się kochać, lubić, szanować siebie bez względu na to, co bredzą o nas inni :)
to akurat nie jest sprzeczne z byciem wiarygodnym, raptem uniezależnia nas od czynników zewnętrznych, a sprawdza się gdy zależy nam na byciu wiarygodnym głosząc ludziom miłość i szacunek do siebie, oczywiście gdy nie sprawiamy wrażenia oschłego i nie jesteśmy obcesowi oraz agresywni wobec innych, np. takich którzy mają odmienne poglądy,  bo to wtedy  obniża naszą wiarygodność ale tylko w oczach tych którym nie kojarzy się to z miłością i czyni wtedy ich relacje z nami bezprzedmiotowymi, często wynika taka postawa "wypięcia się na innych" z tego że nie jesteśmy w stanie uwiarygodnić się w przekonujący sposób wobec tych z którymi wciąż wchodzimy w relacje, a gdzieś nam na tym z różnych powodów w środku zależy, oczywiście nawet takie działanie może być wiarygodne dla tych którzy uznają że bycie obcesowym i krytykowanie innych, to wyraz miłości do siebie i niezależności do której też dążą : )

 tak czy siak bycie wiarygodnym na poziomie światowym czy mniejszym ; ) nie wynika  z urojenia, ale z wzajemnego rezonansu na jakimś istotnym poziomie: duchowym,ideologicznym, mentalnym, emocjonalnym, czy na poziomie działania  i zwykle dotyczy pewnych mniejszych lub większych grup, skupionych wokół takich całkiem realnych ośrodków wpływu i podatnych na nie , podstawy mogą być iluzoryczne ale oceniać to warto po tym do czego to prowadzi - np. jest wielu mistrzów którzy przyznają że na początek dają ludziom to czego chcą, by ich przyciągnąć (tudzież stosują pewne chwyty i działania precyzyjnie trafiające w gusta i wymagania/oczekiwania pewnych grup) tak by  następnie dać im to co sami uznają za cenne - zasięg tego i przekrój społeczny takiego wpływu, to jest kwestia nie tylko świadomości, siły wpływu, ale i konkretnych umiejętności

domaganie się by ludzie pogrążeni w iluzji/nie znający nas/nie znający naszej oferty  nagle doceniali nasz poziom rozwoju/ufali nam i naszym ocenom i diagnozom/preferowali nasze produkty i obrażanie się  gdy tego nie robią to wyraz zaślepienia i bezsilności - na zaufanie i wiarygodność trzeba sobie jakoś zasłużyć... niezależnie od tego na czym się to opiera, z czym wiąże i do czego prowadzi

: )

« Ostatnia zmiana: 2016-10-09, 13:22:03 wysłana przez Frisky »

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-10-09, 06:02:03 »
Tu mamy doskonały przykład kompletnego pomieszania w kwestii wiarygodności i zaufania:
Ksiądz przyznał się do seksu z 14-latką, ale mieszkańcy nie wierzą, że może być winny
http://natemat.pl/156991,swiat-stanal-na-glowie-ksiadz-przyznal-sie-do-seksu-z-14-latka-ale-mieszkancy-nie-wierza-ze-moze-byc-winny
« Ostatnia zmiana: 2016-10-09, 06:07:37 wysłana przez Leszek.Zadlo »

DarkAngelbubu

  • Wiadomości: 1 605
  • Płeć: Mężczyzna
  • Jacek Izdebski
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-10-08, 17:22:44 »
a) zaufanie jako podstawa wiarygodności:
b) wiarygodność jako podstawa zaufania:

Frisky
punkt "a" pominę bo uważam za bezsensowny.
Co do punktu "b" to na moim przykładzie o którym wspomniałem a Ty oceniłeś, nauczyłem się nie ufać :) zanim nie ocenię wiarygodności.

W tamtym przypadku ocena była zbyt szybka. Zaufałem bo kilku znajomych było zafascynowanych. Bo nic nie wskazywało, że to lipa. Bo ufałem w mądrość tych co przy Nim zostali.
że potem chciałem wymusić wiarygodność ?
Niby tak, ale raczej było to spowodowane chęcią wybielenia postaci niż od razu zrozumienia, że jednak się mylę.
Trudno. Widać Karma :)
Jedynie "szkoda mi" kilku straconych znajomych którzy na dzień dzisiejszy nie są dla mnie wiarygodni a tym samym godni zaufania :)




Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-10-08, 16:10:01 »
Najbardziej wiarygodni ludzie XX wieku, to Lenin, Stalin, Hitler, i jakiś tam Amerykon, Rooswelt. Następnie JP II, Wałęsa i Soros.
Tak przynajmniej przedstawiały ich media.
No i... wiarygodny zawsze Jezus, a za nim różni nieomylni papierze.
Ne możemy też zapomnieć o Mahomecie.

Wniosek
 Wiarygodność najbardziej znanych wynika z urojenia.
Tych, którzy naprawdę zasługują na wiarygodność, większość społeczeństwa zlewa i umniejsza.
Społeczeństwo kieruje się zakodowanym głęboko w podświadomości syndromem zdrady. Dlatego tak niewielu potrafi wyrwać się ze skostniałych systemów ograniczeń, narzucających, co jest prawidłowe, a co nie. Tu polecam zrozumieć syndrom pułapki.

Teraz taki przykład myślenia o wiarygodności, dość typowy i powszechny:
"Wałęsa jest wiarygodny, bo nosi Matkę Boską w klapie."
"Leszek nie jest wiarygodny, bo nawet nie jest katolikiem".  Nie jest też buddystą, nie jest wyświęcony przez żadnego awatara itd. itp.
Proste? Nie, prostackie.
I znów wyszło, że kogoś oceniam?
No oczywiście, a pokażcie mi kogoś, kto nie ocenia? :)
No dobra, akceptuję, że ktoś może być oburzony moją oceną. Ale... warto zauważyć, że wcześniej to on mnie ocenił i zaszufladkował. Siebie też zaszufladkował i dlatego teraz poczuł się prostakiem.
Warto było?
Ludzie uzurpują sobie prawo do oceniania innych, ale kiedy są oceniani przez innych, nagle zaczynają walczyć o "swoje granice".
Problem się rozwiązuje, ale nie na tym poziomie i nie tą metodą. Bo kogo obchodzi, gdzie ktoś sobie wyznaczył granice? Granice, o które trzeba walczyć, są sztuczne, niewiarygodne.
Szkoda tracić czas i energię na przekonywanie innych, że mają się zmienić, czy zatrzymać sie przed niewidzialną granicą.
Trzeba zmienić siebie i nauczyć się kochać, lubić, szanować siebie bez względu na to, co bredzą o nas inni :)
« Ostatnia zmiana: 2016-10-08, 16:20:44 wysłana przez Leszek.Zadlo »

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-10-08, 14:35:57 »
DA
ciekawe bo w tym temacie łączy mi się Twoja osoba nie tylko z utratą zaufania i wiarygodności, o których wspominasz, co jest szeroko znane i było dogłębnie komentowane w różnych wątkach i na różnych forach,   ale też z historią związaną z próbą wymuszania zaufania i wiarygodności, domagania się tego do innych, więc w tym momencie - mam nadzieję że na chwilę - stałeś się dla mnie wręcz (znajdującym się w epicentrum) ucieleśnieniem związanych z tym tematem dylematów ; )

co do utraty zaufania i związanej z tym wiarygodności to stosunkowo częste zjawisko, ale chyba częstsze od prób wymuszania tego na innych? zwykle jeśli już ktoś stara się uzyskać albo odzyskać cudze zaufanie i wiarygodność to nie robi tego siłowo i na żądanie, bo odnosi to wręcz przeciwny skutek od zamierzonego : )
« Ostatnia zmiana: 2016-10-08, 14:38:45 wysłana przez Frisky »

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-10-08, 14:23:57 »
w tym kontekście trochę o tym jak (i dla kogo) taki Guterres stawał się wiarygodnym:
"Guterres przekonał do siebie wielu ludzi przykładem swojego życia."
http://forsal.pl/artykuly/982206,kim-jest-przyszly-sekretarz-generalny-onz-sylwetka.html
"Zarówno komentatorzy, jak i zwyczajni obywatele Portugalii wskazują, że Guterres jest jednym z nielicznych polityków w Portugalii darzonych sympatią przez wyborców niemal wszystkich opcji politycznych."

DarkAngelbubu

  • Wiadomości: 1 605
  • Płeć: Mężczyzna
  • Jacek Izdebski
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-10-08, 14:20:44 »
Piękna y wątek Frisky :)

Jak w temacie, mógłbym opowiedzieć jak obdarzyłem pewną osobę zaufaniem bo wydawała mi się wiarygodna.
I drugą osobę która znała tę pierwszą i zaufawszy, że mi pomoże nie pomogła :)
Do drugiej straciłem zaufanie.
Pierwsza przestała  być dla mnie wiary godna.

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-10-08, 14:09:38 »
tak na fali pewnej sytuacji w której pojawił się ten motyw bycia wiarygodnym i stawania się wiarygodnym dla innych, pozwalam sobie napocząć ten wątek, tak na dobry początek:

a) zaufanie jako podstawa wiarygodności:

"Te dwa pojęcia, dosyć bliskie i często stosowane zamiennie w rzeczywistości dotyczą innych obszarów determinujących nasze postawy, zachowania, działanie.
Zaufanie jest emocją okazywaną przez nas ludziom, instytucjom ale i martwym przedmiotom. Emocja ta konieczna jest do tego aby wejść z drugim człowiekiem w bardziej bezpośrednią, bliższą, często intymną relację. Jest jak gdyby pierwszym stopniem (ale zarazem fundamentalnie i bezwględnie ważnym) na drodze do trwałej relacji.
Wiarygodność zaś, np kogoś - to raczej faktyczny wniosek wypływający z naszej oceny jego postaw, zachowań, zgodności deklarowanych przez tę osobę wartości z jej faktycznym działaniem. Wiarygodność to już nie czysta emocja ale fakty. I - co ważne - o wiarygodności trudno raczej mówić na początku relacji (tutaj warunkiem jest zaufanie).
Aby można było wiarygodność stwierdzić, potrzebna jest jakaś wartość do poddanie jej ocenie a więc relacja musi trwać, musi już "jakaś być", musi mieć jakąś historię. Musi być coś, co poddamy ocenie, co będziemy mogli zweryfikować
.
http://clienting.blox.pl/2010/11/Wiarygodnosc-czy-zaufanie-Oto-jest-pytanie.html

b) wiarygodność jako podstawa zaufania:

Podstawą zaufania jest wiarygodność. Ludzie będą nam ufać jeżeli będziemy wiary godni.
http://stolarczyk.com.pl/budowanie-wiarygodnosci/
« Ostatnia zmiana: 2016-10-08, 14:16:32 wysłana przez Frisky »