Mam grot krzemienny który u mnie leży od lat i który dostałam od ojca, który go znalazł na naszym polu. Pomyślałam że on może żle promieniuje, bo może służył do zabijania ludzi. Wzięłam go pod wodę i czuję jak jakiś jaskiniowiec, odziany w skóry wbija ten grot w zwierzę. Ale nie ma tu agresji, te człowiek czuje przyjemnośc, bo się cieszy że będzie miał co jeść. Potem czuję wyrażniej jaki on jest. Jest przyjazny, ma ciepłe serce, prawidłowe uczucia seksualne, i jest bardzo taki naturalny, prawdziwe emocje, prosto z natury, brak w nim sztuczności, taki harmonijny.
Potem córka wzięła go do wody i stwierdziła że poczuła na nim krew zwierzęcą ale że grot jest pozytywny.
Mam też duży kawałek bursztynu, który ojciec znalazł nad morzem gdy był w wojsku. Kiedyś bursztyny były tanie więc w mojej rodzinie był uważany za bezwartościowy i się ponieiwerał po szufladach. Dla mnie miał wartośc i dlatego go sobie zabrałam.
Wziełam go do mycia a tu szok. Obrazy naszej rodziny, poczuice że on jest bezwarościowy a potem pojawiła się historia maltretowania mnie przez ojca. Odczytałam nowe fakty, coś o czym nie wiedziałam że ojciec mi to robił. Gdy córka wzieła go do rąk to powiedziała że przerwaca się sie jej w żołądku i go odrzuciła. Wątpię aby się go dało oczyścić. Jestem z nim związana bo pamietam go od zawsze. Lubiłam w dzieciństwie trzymać go w rękach.