Autor Wątek: Poczucie winy  (Przeczytany 4383 razy)

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2022-04-25, 19:15:06 »
Karina
Rzeczywiście za mało, więc mówmy coraz więcej :)

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2022-04-21, 07:27:23 »
Dokładnie Sylvia :)

Ale i tak za mało się o tym mówi.

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2022-04-20, 20:18:27 »
Ostatnio ktoś mi podesłał cytat "Wszyscy jesteśmy winni". Cóż za zbiorowe kodowanie obniżania energii w świecie. Z poczucia winy, wpada się często w obwinianie, karanie, straty, zakłamywanie.

Każdy popełnia błędy, a jeśli na nich się uczy, to chwała mu za to. Jednak poczucie winy jest tylko do uwolnienia, czasem do wybaczenia sobie i innym.
Prawdziwe, głębokie wybaczenie jest uwolnieniem i całkowitym odpuszczeniem. Lekkością i wolnością dla siebie i innych:)

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-09-03, 08:16:40 »
Wczoraj udało mi się uświadomić jak mocno i długo działa moje poczucie winy i do czego doprowadza.
Od dawna mam problemy z plamami. Ciągle mi się pojawiają plamy na ubraniach, nie wiadomo skąd i ciągle prowadzę z nimi nieskuteczną walkę, bo się daje się ich usunąć zazwyczaj, chociaż wiele razy podchodzę do nich. Może znacie coś lepszego od Vanisha?
Kolejnych kilka bluzek leży i czeka na odplamianie ale ja ciągle to odkładam, bo tak bardzo nie lubie tego robić. A zazwyczaj plamy dostrzegam, gdy wypraniu zaczynam bluzkę prasować. Wielu ubrań nie dało się odplamić i nadają się do wyrzucenia.
Siadłam do oddychania i za cel wzięłam problem tych plam. I niespodziewanie zaczęłam się bać tych plam i tego prania i teraz już wiem że to ze strachu nie potrafię się zebrać do tych ostatnich bluzek tylko ciągle odkładam.
I przypomniało mi się jak zabijałam ludzi na wojnie a ich krew rozlewała się po ubraniach plamiąc je. Te plamy których nie mogę sprać, to plamy z tamtej krwi, to dowód mojej winy, moich grzechów. Te plamy przypominają mi przerażone oczy patrzące na mnie gdy zabijałam tych ludzi.
Mam silną potrzebę aby nadal pokutować za to że zabijałam i nienawidzę siebie za to.
Bo wierzę podświadomie że za śmiertelny grzech zabicia kogoś, pójdę na wieczne potępienie i nie ma już dla mnie ratunku.
I nie ma tu znaczenia że zabijałam zanim pojawiło się chrześcijaństwo i pojęcie grzechu śmiertelnego.

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-09-02, 08:15:56 »


Zrobiłem sobie taki eksperyment myślowy niedawno. Że do więzienia zamiast oprawców, idą ofiary. Że mają taki sam udział w kreacji danej sytuacji, więc idą do więzienia, jako winowajcy :). I do więzienia idzie np. zgwałcona kobieta, bo na pewnym poziomie siebie sprowokowała kogoś do gwałtu na niej, wywarła presję, żeby ktoś ją zgwałcił. Do więzienia idzie pobita do nieprzytomności osoba, bo wywarła presję podświadomie, żeby ktoś ją skrzywdził itd.


 Jesteśmy w ten sposób podświadomie manipulowani, zmuszani do krzywdzenia. Ktoś podświadomie chce być skrzywdzony, i my jesteśmy manipulowani. Pojawia się agresja i krzywdzimy kogoś.



Z tym zmuszaniem do krzywdzenia to trochę przesadziłeś.
Kat chce krzywdzić bo czuje taką potrzebę. Potrzebą kata zazwyczaj jest pozbycie się złośći, z którą nie wie co ma zrobić, a której ma w sobie dużo nagromadzonej.
Potrzebą ofiary jest pozbycie się poczucia winy, które jest tak okropne że każde cierpienie wydaje się bardziej znośne.
I w ten sposób kat i ofiara wzajemnie zaspokajają swoje potrzeby unikając w ten sposób czegoś boleśniejszego i trudniejszego czym jest dostrzeżenie prawdy o sobie czy o swoim życiu.
Bo to dostrzeżenie prawdy może być związane- tak jak pisał Wojtek- z koniecznością zmiany swojego systemu wartości, co jest czymś bardzo trudnym,bo trzeba złamać swoje zasady.
Albo trzeba się narazić na odrzucenie.

WojtekD

  • Wiadomości: 131
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-09-01, 22:34:13 »
bziuuummm

Uważam że uwierzyłaś w to, że mogłaś coś zrobić, że gdzieś tam wewnętrznie wiedziałaś co nastąpi, a nie posłuchałaś tego, stąd to całe poczucie winny z błędnej wiary że wiedziałaś.
Wywnioskowałem na podstawie tego co wcześniej napisałaś, że wartością dla Ciebie jest rodzina - chronienie jej i bliskich ci osób.
Więc we własnym odczuciu oceniasz się źle, bo "mogłaś" coś zrobić w celu ochrony ci bliskiej osoby, a tego nie zrobiłaś.

Warto sobie uświadomić, że tak naprawdę nie mogłaś nic zrobić. Jeśli nadal w wierzysz, będziesz czuć się winna za coś czego i tak nie mogłaś przewidzieć.

WojtekD

  • Wiadomości: 131
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-09-01, 22:33:59 »
Ostatnio poruszyłem temat własnego systemu wartości i jak to bywa pojawiają się różne kwiatki.

Uświadomiłem sobie że robiąc coś co nie jest w zgodzie z moim systemem wartości zawsze czuje się winny.
Okazując się złym człowiekiem w mojej ocenie zaczynam czuć wstyd za to jaki jestem, a poczucie winy za to co zrobiłem.
Tak więc, aby czuć poczucie winnym (winny komuś, czemuś) we własnej ocenie musimy złamać nasze zasady, inaczej system wartości.

Tutaj możemy się czuć winni za to że nie jesteśmy katolikiem, jemy krowy, nie pomogliśmy komuś lub mu odmówiliśmy.

Umysł ma to do siebie że cały czas analizuje i ocenia, rozpatruje różne za i przeciw, a robi to w oparciu o wiedzę i wartości które przyswoił wcześniej.
Dlatego nasza samoocena, czyli to jak się oceniamy nie będzie nigdy stać w miejscu, będzie rosnąć lub spadać, tak jak u osób które czują się notorycznie winne.

Ocena jest domeną umysłu, a sposób oceniania wynika z jego zawartości.

Martinus

  • Wiadomości: 313
  • Płeć: Mężczyzna
    • Terapia Duszy
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-09-01, 22:11:12 »
TAK Byłwałam zła, okrutna i gardziłam ludźmi :) chyba już się przyznałam :D tylko szczegółów nie znam:)

:) Tak, to ważne. Myślę, przyznanie się, do "diabełków" w sobie jest bardzo wazne. Taka szczerość względem siebie. I nie zwalanie winy na podświadomość, duszę, ego, bo to dalej zwalanie na kogoś, zwalanie odpowiedzialności na kogoś. Ja to czyniłem, nie ego, nie dusza, nie podświadomość, ja, ja, ja :).

Myślę, że każdy w końcu dojdzie do momentu, gdy zmęczy się uciekaniem od swojego wewnętrznego piekiełka, w którym chowa wszystko to, co nie chce widzieć i wiedzieć o sobie. Wszelkie złe rzeczy, złe czyny. I zamiast wchodzić w kolejne cudowne iluzje, jakim się jest boskim, cudownym, pełnym miłości itd., wtedy zacznie wchodzić się w to piekiełko. To będzie moment ogromnej ulgi, gdy będzie następowało przyznawanie się do zła, które się czyniło. Nie, że dusza czyniła, nie ego, nie podświadomość, ja. Ja czyniłem zło, ja krzywdziłem, ja mordowałem, ja gwałciłem itd.

Myślę, że właśnie za tym, za tym piekiełkiem w sobie, jest rzeczywiste światło.

muszka91

  • Wiadomości: 668
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-09-01, 21:11:20 »
Marcin:
'Czym jest np. obwinianie kogoś? Ktoś nas skrzywdził. My jesteśmy niewinni. Ktoś jest winny. Czyli oddajemy temu komuś moc nad nami. On włada nami, naszym życiem. Jak dla mnie to to jest wypieranie mocy nad swoim życiem, wypieranie odpowiedzialności. Często to jest też uciekanie od poczucia winy właśnie, kiedy samemu się krzywdziło innych w przeszłości. Tym razem, powstaje kolejna warstwa, niewinności, sztucznej niewinności, kiedy to stajemy się męczennikami, inni są katami, my ofiarami, jesteśmy biedni, niewinni. I dzięki temu tracimy poczucie w sobie zła, które sami czyniliśmy. Jest to coraz bardziej i bardziej wypierane.'

Ja właściwie czuje,że to u mnie się tak dzieje. Przykład był z początku o mnie i spoko i fajnie,że utwierdziłam się w tym (może otworzyłam? trochę już mniej;-)) ,ze ja obwiniałam całe zycie rodziców. Oni byli katami , ja ofiarą. Nałożyłam sobie sztuczną tożsamość niewinności- bo oni mnie męczyli. A skoro tylko oni są winni to ja jestem niewinna. Sprawa się trochę skomplikowała jak pojawił się mój syn- teraz nie da się nie zauważyć,że popełniam błędy. NO przecież z takim bagażem miłością emanowac nie jestem w stanie:) I kto jest teraz winny? JA a może synuś pomaga?:) JA się faktycznie BOJĘ dowiedzieć,że komuś wyrządziłam krzywdy kiedyś kiedyś- odkryć tą fatalną stronę mnie. Ale sądząc po tym,że jestem raczej starą duszą(chyba) to się nie obeszło. Mam takie przekonanie ze zabicie kogoś to już czyn niewybaczalny a co jeśli sama mordowałam ?:( tego mogłabym nie znieść... choć ostatnia odpowiedz Leszka o mordowaniu sprawiła ,że mogłam zobaczyć ta 'zwyczajność zabijania' a ja nadałam mu 'szczególną rangę'- zresztą cała moralność to podkręca ,ze robi się z tego niewybaczalny czyn :)
CZuje raczej,ze jest na rzeczy i dowiem się o sobie dużo więcej faktów z przeszłości- no cóż alkoholicy i porabani katole w moim środowisku to chyba nie przypadek :) Boję się przyznać TAK Byłwałam zła, okrutna i gardziłam ludźmi :) chyba już się przyznałam :D tylko szczegółów nie znam:)


Inga

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 19:24:13 »
Czyli mnóstwo róznych nieprzyjemnych emocji i plątanina do rozwiązania a wszystko przykryte poczuciem winy.
Poczucie winy czesto służy do zasłaniania innych emocji. Ja np czesto czuję się winna zamiast czuć lęku.

bziuuummm

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 15:53:09 »
(zmodyfikowałam wiadomosc ale mi sie nie poprawiła, to pisze jeszcze tu )

Coś jednak się przypomina Ingo.
Za co czuję się winna? Za to, że pozwoliłam mu wyjść z domu i pojechać, za brak czasu dla niego w chwili nawału własnych spraw. Za to, że nie posłuchałam się intuicji, która mówiła, nie jedźcie jeszcze. Za to, że tato też się swojej nie posłuchał, ma dobrą ale olał. Jestem zła za to, że pojechał, poddał się tej sytuacji. Zła , ze zobojętniał na zycie potem i że tyle cierpiał, zła na złość i na wszystko. I na siebie , że mimo to nie powiedziałam mu, że go kocham .
I wściekła jestem na własny brak stanowczości i za to obwinianie .
Tematy jak tacy.
;)

Ale zapalnikiem tego wszystkiego była mamuśka. Złożony temat. Ona spowodowała tą nerwową atmosferę tamtego dnia. Kaci i ofiary aż niedobrze się robi. Może to jakieś inne role, nie wiem.

bziuuummm

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 15:32:37 »
Free no i dobrze i na zdrowie :D




bziuuummm

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 15:30:07 »
Inga
Tak , wiem o kilku punktach, które z mojej strony leżą u podstaw tego.
I masz rację, że sięga to nawet mojego wczesnego dziecinstwa i  ostatnich 5 lat ale te ostatnie to już zawalanie ,tj. odkładanie życia na później z mojej strony. Jakaś obrona przed rodziną. I wiele pewnie innych rzeczy. W momnecie uświadomienia zajęłam się 1 najważniejszym elementem a tak poza tym tylko skupiłam na przejećiu obowiązków jak tato się kurował i opieką nad nim i takie tam. Nie mam teraz otwatości w sobie by o tym pisać .
Sorki.

Freeflight

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 15:25:51 »
Chyba nie ma potrzeby tego kasować...Po prostu mnie to całe tropienie moich skojarzeń rozbawiło :-)))...

Freeflight

  • Gość
[#]   « 2013-09-01, 15:24:47 »
Hahaa

Bziummmm-wrzuciłam tylko kamyk moich skojarzeń do forumowego ogródka...