Dziś mam spotkanie z jednym z moich ex, z którym tworzyliśmy mega udany związek, w którym czułam sie spełniona. Było za dobrze i zostawiłam go. Dla nieprzytomnych relacji. Włączył sie guzik upadku z tego "za dobrze".
Gdy wytrzeźwiałam po latach, gdy on już przestał na mnie czekać, przyszło poczucie winy, uczucie straty. Mineło sporo lat a dopiero w tym roku tak naprawdę uzdrowiłam to..chyba do końca. Wkońcu możemy sie spotkać zatem. Już jako inni ludzie, ale wciąż dzieci w nas sie kochają i lubią:)
Dla mnie to ważny punkt bo czuję, że to co złe odeszło już na dobre, a to spotkanie, jest jak fleszbek. To spotkanie to dla mnie sygnał, że wróciłam do tamtego punktu gdy mogłam tworzyc spełnione związki, tyle że jestem juz mądrzejsza, czystrza, wewnętrznie piękniejsza i bardziej gotowa.
I paradoksalnie, nie mam ochoty na związki, to chyba nie czas na to u mnie