Jedna z nauk Mistrzów głosi o wyzwoleniu z materii.
Rozumiem ze wyswobodzenie się z materii polega na powieżeniu Bogu ziemskich spraw ?
Że jest to stanem świadomości.
Wiem że to banały ale przerabiam to teraz i odpala mi się zamieszanie w temacie:)
Czy powieżenie Bogu moich spraw ziemskich, z którymi różnie sobie radzę jest wystarczające, bym sobie poradziła w końcu? by zatrybiło na stałe, a nie falowo?
Ostatnio myślę, że nie chce mi się oczyszczac juz pś w tym temacie, celowo, tylko chcę skupić się na jednoczeniu świadomości z boską świadomością w tym temacie. Nie wiem czy to dobre [ dla mnie], ale czuję sie wtedy bardziej wolna i szczęśliwa, zaufanie wtedy jest w szczytowej formie, i otwartość, a jak zajmuje sie pś, to tego super samopoczucia nie ma.
Bezwzględu co dla mnie w tej chwili jest dobre, to wieżę, że zaufanie Bogu i powierzenie sie jemu w końcu [ bycie w tej świadomości, w boskim dostatku uczuć ]sprawia trwały sukces:)