Jako że łatwiej spojrzec na to z boku, to mam do Was pytanie - co zrobic z sytuacją, jak rozgryźć, kiedy mam cześciowo to, co chciałam, tylko to, co chciałam okazuje się nie takie, jak myślałam;), a nawet nie takie, jaka była pierwotna "reklama" (tzn. jak się ta osoba sama przedstawiała) - i z jednej strony jestem zadowolona (bo są pewne wyraźne plusy), a z drugiej czuję, że jest to niecałkiem korzystne i odpowiednie dla mnie.
Na razie działałam tak, ze przyjmowałam to, co płynęlo do mnie niejako same, przyjmowałam akceptująco rozwój sytuacji, czując że dzieje się to po coś. Teraz jednak mam trochę wątpliwości, czy powinnam tak przyjmowac, jak "leci", ze może jednak powinnam być bardziej wybiórcza i pewne elementy (lub nawet całość) odrzucać. I tu mi wywala lęk, ze jak zaczne odrzucać, to znów zacznę mieć w tym temacie posuchę, brak, jakbym nie wierzyła, że jak odrzucę tę osobę i ten rozwój zdarzeń, to będe mogła doświadczyć czegoś lepszego (a nie posuchy).
Mam nadzieję, ze nie zaplątałam za bardzo
Za wszelkie sugestie, skojarzenia itp. będę wdzięczna
mi przychodzi do głowy tylko afka "Bóg zawsze ma dla mnie coś lepszego." <- na nią mi jednak wywala, ze jak będe nadmiernie grymasić, wybrzydzac i odrzucac w poszukiwaniu "czegoś lepszego" to własnie zostanie wielkie nic