Autor Wątek: Mam pytanie... - czyli do wszystkich "guru" :))  (Przeczytany 597054 razy)

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-07-02, 12:27:41 »
Starfire

Dzieki wielkie:)Skontaktuje sie z Nia na pewno,strasznie kreci mnie takie podgladanie przyszlosci::)

Starfire

  • Wiadomości: 853
  • Alien Zen Master
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-07-02, 12:21:41 »
Poszło przez PW :)

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-07-02, 11:52:07 »
Starfire

A mozesz powiedziec kto to jest?

Starfire

  • Wiadomości: 853
  • Alien Zen Master
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-07-02, 11:50:48 »
Semira:

Zależy, na kogo trafisz. Ja znam osobę, która łączy karty z jasnowidzeniem i intuicją i jest na prawdę świetna, do tego ma jakieś 90% trafności (przy mojej zmienności intencji i karmy to bardzo dużo :D)

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-07-02, 11:21:34 »
Ciekawa jestem czy ktos z Was byl kiedys u tarocisty,ale oczywiscie takiego z prawdziwego zdarzenia i jakie sa Wasze odczucia?

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-07-02, 10:02:56 »
No i jeszcze do tego co ostatnio napisała Fel
Ja mogłem miec problem z tym, że u mnie były takie nawarstwione złości i destrukcje, że umysł od razu przeskakiwał do najgorszych wzorców - to się działo szybko i automatycznie. Po prostu nie zauważałem że dokonałem szybko kilka decyzji . I jeszcze w uświadomieniu i uzdrowieniu przeszkadzało mi to, że myślałem, że coś źle robię z oddechem. Teraz(ostatnio) w ogóle nie obchodzi mnie oddech. Zakładam, że jak wzorzec minie to i oddech się uspokoi. Jak próbowałem robić rozluźniony rebirthingowy oddech to mi jeszcze dodatkowo wywalało.
I przypominam sobie, że sesje, w których osoby mi przypominały ciągle, że nieoddycham połączonym oddechem były niezbyt udane, a sesje w których ich to nie obchodziło były dużo lepsze

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-07-02, 09:53:27 »
Dzisiaj dzięki pozwalaniu i relaksowi dokonałem pewnych postępów. Tajemnica chyba polega na tym, że jeśli robimy to z punktu widzenia osoby czymś zagrożonej, która chce mocno coś uzdrowić to wprowadza dodatkowy dysonans i jest robione "mentalnie" czyli pod kontrola umysłu, który się zaplątuje w swoich wzorcach ostatecznie.
Dobrze to wychodzi jak się robi z punktu widzenia osoby niezagrożonej albo przynajmniej uświadamia intencje z jakimi się podchodzi do tej praktyki. Czyli jak napisał Leszek - najlepiej to robić wykorzystując Intuicję.

MOże mi pomogło to, ze wczoraj wprowadzałem ostro umysł w stan błogoławieństwa - wszystkie przestrzenie jakie się pojawiały. (działało fajnie dopóki nie włączyłem tego cholernego meczu i dostroiłem się do rozemocjonowanych kiboli) ;p

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-07-02, 06:44:00 »
Felicite
 I teraz mamy pełny obraz tego sposobu :)

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-07-02, 00:41:43 »
Mariusz,
napiszę, co rozumiem przez "pozwalanie na...", bo faktycznie ktoś to może zupełnie inaczej rozumieć niż ja, więc warto to wyjaśnić.
Weźmy taką autodestrukcję, chęć zniszczenia siebie. Tu nie chodzi o to, że mam sobie pozwolić na to, żeby np. pociąć się nożem (bo to już jest konkretne działanie, zmiana), ale o to, żeby pozwolić sobie (zaakceptować) wszelkie uczucia, emocje i inne odczucia (np. pragnienia), które mam wtedy, gdy chcę to zrobić (czyli chodzi o nie-działanie, bo pozwalanie to nieingerencja w to, co jest).
Czyli trzeba je dostrzec i pozwolić im być, nie oceniając ich. Obserwować je, pozwalając przy tym wyrażać się im w ciele (bo emocje wyrażają się w ciele). Czyli pozwolić sobie niczego nie zmieniać, być dokładnie takim, jakim się jest. Nie działać. A więc także nie wykonywać ruchu polegającego na sięgnięciu po nóż ;P
W ten sposób można traktować każde pragnienie, czy każdą potrzebę (jeśli nam uwierają).
I w ten sposób da się "załatwić" większość uwierających pragnień i potrzeb. A to dlatego, że – jak zauważyłam – energia wkładana w tłumienie potrzeb jest b. duża. Gdy uwalnia się tę energię, to potrzeba znika, bo to najczęściej tylko ona podtrzymywała przywiązanie do danej potrzeby.

Natomiast nie każdą potrzebę czy pragnienie da się w ten sposób uwolnić (a przynajmniej ja nie mogę). Jeśli więc zrobiliśmy wszystko, by ją puścić, a ona się nie da, to wtedy trzeba ją zaspokoić.
Ale też tak samo jak poprzednio: na trzeźwo i przytomnie. Czyli akceptując wszystkie uczucia, które mamy w momencie zaspokajania tej potrzeby. To prowadzi do rozszerzenia świadomości, a to wystarczy, żeby zrezygnować z tego, co dla nas niekorzystne.
Czasem wystarczy jednokrotne zaspokojenie pragnienia, a czasem trwa to dużo dłużej, ale zawsze są efekty. Tzn. w moim przypadku tak to działa :)

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-07-01, 23:59:23 »
Felicite
No, to się zgadza,że u Ciebie działa ten mechanizm, że kiedy usuwa się błedne wzorce, wtedy ujawnia się Prawda. Widzę to, odkąd zaczęlismy  wypalać węzły karmiczne :)
To zresztą zawsze tak działa przy węzłach.
Widzenie tego w innych sytuacjach jest dla mnie niemożliwe, bo Cię nie podglądam :)

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-07-01, 23:28:28 »
Czyli na teraz masz fajną metodę. I to też jest przeprogramowywanie podświadomości, tylko już dzieki działanlu Wyższego Ja (Intuicji). Wcześniej musiałaś się otworzyć i pozwolić na przyjemność. I to też było przeprogramowania. Oczywiście nie na zasadzie wmawiania sobie "teraz jest mi przyjemnie". :))

Leszek, teraz widzę, że używamy innych słów na opis w sumie tego samego :) W każdym razie czuję, o co Ci chodzi. Ja myślę podobnie :)
Ale żeby była jasność to dodam, że mnie się nie podoba zwrot "wprowadzanie nowych, pozytywnych programów w miejsce negatywnych", bo "otwieranie się na dobro, które i tak jest w nas", to jednak co innego. Dla mnie "przeprogramowanie" pś to po prostu likwidacja negatywnych programów i uświadomienie sobie prawdy (musi być i jeden i drugi warunek spełniony). A wtedy żadne (sztuczne) programy pozytywne są niepotrzebne. Prawda jest silniejsza od programów :)
Być może jest też tak, że czasami ktoś jest tak zamknięty na prawdę, że potrzebne jest wprowadzenie programów pozytywnych w miejsce negatywnych (i dopiero z takiej pozycji taki ktoś mógłby otworzyć się na prawdę), nie zaprzeczam. Ale ja piszę o swoich doświadczeniach, a mnie nigdy tego typu przeprogramowanie nie służyło.

No, teraz to jest możliwe. Ale zapewne jakiś czas temu działało podobnie jak u Mariusza :)

Nie, to nie tak, że kiedyś działało, jak u Mariusza, bo wtedy miałam zupełnie inne podejście do siebie :P
Wtedy moje działanie polegało głównie na tłumieniu potrzeb i w ogóle blokowaniu wyrażania siebie i totalnej kontroli siebie (nieakceptacji), a więc robiłam dokładnie na odwrót niż teraz.
Od kiedy zmieniłam podejście, zaczęło mi być coraz przyjemniej :) I z każdym dniem jest coraz lepiej :)
Moja autodestrukcja brała się głównie z tego, że nie mogłam być sobą, musiałam tłumić swoje potrzeby i pragnienia. Musiałam przedkładać dobro innych nad swoje własne. Nie mogłam wyrażać siebie. Z lęku przed dezaprobatą i co za tym idzie przed śmiercią (w razie porzucenia).
A kto chciałby żyć nie-swoim życiem? To było piekło, nie życie. Nic dziwnego, że chciałam się zniszczyć (teraz rozumiem siebie).
Gdy zmieniałam podejście pozwalając sobie na wszystko, na co miałam ochotę, gdy pozwoliłam sobie na wyrażanie siebie, na spełnianie swoich pragnień, zaspakajanie potrzeb, to przestałam chcieć się zniszczyć. Bo po co miałabym się niszczyć, skoro może mi być tak miło i przyjemnie? :)))

Wiem, że coś jest w tym, co piszesz ale jak spróbowałem niedawno pozwolic być mojej autodestrukcji to się okzało, że to droga nie dla mnie. Czy twoja podświadomość np ma ochotę przyciągać opętujące duchy, zniszczyc siebie??

Nie wiem, co dokładnie robiłeś i czy przez "pozwalanie sobie" rozumiesz to samo, co ja, więc ciężko mi się odnieść do tego, co piszesz.
Co do Twojego pytania: na duchu opętujące nigdy nie miałam ochoty, za to zniszczyć siebie chciałam bardzo ;) Z powodów, które opisałam w poście do Leszka.


ja też mam program, ze policja jest dla mnie przyjacielem, super to działa w życiu, zawsze jak ich widzę to się cieszę i zawsze mi chętnie pomagają.:)

W dzisiejszych czasach to bardzo pomocny program ;) Zresztą chyba w każdych czasach był pomocny.
Np. mnie stanął kiedyś (18 lat temu, gdy dopiero co zrobiłam prawko) samochód na skrzyżowaniu. Samochód był pożyczony od mamy, a że się jej bałam, więc kombinowałam, co tu zrobić, żeby jej nie mówić o tym, że go zepsułam.
No i wpadałam na to, że pójdę na policję! A że niedaleko była komenda, to nie było problemu. Zadzwoniłam i oznajmiłam, że zepsuł mi się samochód. Najpierw cisza, a potem usłyszałam "Dobrze, za chwilę ześlę mechaników". No i przyszli. Poszli z nami (bo jechałam z koleżanką) do samochodu, kazali wsiąść i zapchali nas na kanał do swojego warsztatu. I zaczęli reperować ;) Okazało się, że przegub się zepsuł i jest do wymiany. Więc wezwali radiowóz i zawieźli mnie do sklepu. Ja trochę liczyłam na to, że mi za ten przegub zapłacą, ale nie chcieli ;))
Kiedy tak ci mechanicy robili, to przyszedł sam komendant zobaczyć, kim ja jestem i w ogóle pogadać ;) Pytał, skąd ten pomysł i co bym zrobiła, gdyby mi samochód stanął w szczerym polu, gdzie nie byłoby policji ;))) Chłop się nie mógł nadziwić ;) A ja miałam samochód nareperowany za darmo :)
« Ostatnia zmiana: 2012-07-01, 23:32:59 wysłana przez Felicite »

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-07-01, 20:20:26 »
Felicite
 No, teraz to jest możliwe. Ale zapewne jakiś czas temu działało podobnie jak u Mariusza :)
Czyli na teraz masz fajną metodę. I to też jest przeprogramowywanie podświadomości, tylko już dzieki działanlu Wyższego Ja (Intuicji). Wcześniej musiałaś się otworzyć i pozwolić na przyjemność. I to też było przeprogramowania. Oczywiście nie na zasadzie wmawiania sobie "teraz jest mi przyjemnie". :))

Posługiwanie się pozytywnym myśleniem nie jest tak łatwe, jak się niektórym na 1 rzut oka wydaje . Stad wmawianie sobie, zamiast otwierania się na to dobro, które i tak w nas jest. :)

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-07-01, 18:08:48 »
Felcite
Wiem, że coś jest w tym, co piszesz ale jak spróbowałem niedawno pozwolic być mojej autodestrukcji to się okzało, że to droga nie dla mnie. Czy twoja podświadomość np ma ochotę przyciągać opętujące duchy, zniszczyc siebie??

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-07-01, 17:10:53 »
Fel,

ja też mam program, ze policja jest dla mnie przyjacielem, super to działa w życiu, zawsze jak ich widzę to się cieszę i zawsze mi chętnie pomagają.:)

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-07-01, 17:03:43 »
:))

Leszek,
generalnie zgadzam się z Tobą, chociaż kwestię przeprogramowania podświadomości widzę nieco inaczej (albo tak samo, tylko używam innych słów do opisu?).
Zauważyłam, że wystarczy, że nie uciekam od tego, co mam w sobie (np. w negatywne, czy w pseudopozytywne myślenie), gdy przyjmuję wszystko tak, jak leci (akceptuję i uświadamiam sobie, jak jest naprawdę i przez to pozbywam się negatywnych programów).
A to dlatego, że wtedy coraz mniej jest w podświadomości tych negatywnych programów, a zamiast nich działa poddanie się intuicji (działanie bez oczekiwań, tylko na zasadzie wyrażenia intencji: "chcę tego i tego, ale może być też coś lepszego").
Wtedy to, co mnie spotyka jest albo przyjemne (wtedy cieszę się, bo to znaczy, że coraz bardziej poddaję się Bogu, czyli doświadczam mojego naturalnego stanu "bycia"), albo mniej przyjemne (bo pokazuje, co mam w sobie jeszcze do "przepracowania"), ale to drugie przy odpowiednim podejściu może przekształcić się w coś przyjemnego (gdy pozwolę sobie zobaczyć, dlaczego nie jest mi przyjemnie i gdy odpuszczę).
Chodzi mi o to, że po co mam się programować, żeby było mi przyjemnie, skoro może mi być przyjemnie i bez tego? Przyjemnie i rozwojowo jednocześnie.
Oczywiście póki mam negatywne programy do likwidacji, to nie zajmuję się pozytywnymi. Niech sobie są i pomagają mi w życiu (np. mam program wprowadzony przez mamę "policja jest moim przyjacielem" i dlatego każde moje spotkanie z policją jest przyjemne i korzystne: np. naprawili mi kiedyś samochód, puszczają mnie bez mandatu, podwożą do domu, itd. I jest mi z tym dobrze). Ale po co tworzyć nowe, skoro mogę działać na zupełnie innych zasadach? Mogę przecież spotykać miłych, pomocnych ludzi tylko dlatego, że sama taka jestem (bo podobne przyciąga podobne), a nie dlatego, że mam taki program w podświadomości :)