Czyli na teraz masz fajną metodę. I to też jest przeprogramowywanie podświadomości, tylko już dzieki działanlu Wyższego Ja (Intuicji). Wcześniej musiałaś się otworzyć i pozwolić na przyjemność. I to też było przeprogramowania. Oczywiście nie na zasadzie wmawiania sobie "teraz jest mi przyjemnie".
Leszek, teraz widzę, że używamy innych słów na opis w sumie tego samego
W każdym razie czuję, o co Ci chodzi. Ja myślę podobnie
Ale żeby była jasność to dodam, że mnie się nie podoba zwrot "wprowadzanie nowych, pozytywnych programów w miejsce negatywnych", bo "otwieranie się na dobro, które i tak jest w nas", to jednak co innego. Dla mnie "przeprogramowanie" pś to po prostu likwidacja negatywnych programów i uświadomienie sobie prawdy (musi być i jeden i drugi warunek spełniony). A wtedy żadne (sztuczne) programy pozytywne są niepotrzebne. Prawda jest silniejsza od programów
Być może jest też tak, że czasami ktoś jest tak zamknięty na prawdę, że potrzebne jest wprowadzenie programów pozytywnych w miejsce negatywnych (i dopiero z takiej pozycji taki ktoś mógłby otworzyć się na prawdę), nie zaprzeczam. Ale ja piszę o swoich doświadczeniach, a mnie nigdy tego typu przeprogramowanie nie służyło.
No, teraz to jest możliwe. Ale zapewne jakiś czas temu działało podobnie jak u Mariusza
Nie, to nie tak, że kiedyś działało, jak u Mariusza, bo wtedy miałam zupełnie inne podejście do siebie
Wtedy moje działanie polegało głównie na tłumieniu potrzeb i w ogóle blokowaniu wyrażania siebie i totalnej kontroli siebie (nieakceptacji), a więc robiłam dokładnie na odwrót niż teraz.
Od kiedy zmieniłam podejście, zaczęło mi być coraz przyjemniej
I z każdym dniem jest coraz lepiej
Moja autodestrukcja brała się głównie z tego, że nie mogłam być sobą, musiałam tłumić swoje potrzeby i pragnienia. Musiałam przedkładać dobro innych nad swoje własne. Nie mogłam wyrażać siebie. Z lęku przed dezaprobatą i co za tym idzie przed śmiercią (w razie porzucenia).
A kto chciałby żyć nie-swoim życiem? To było piekło, nie życie. Nic dziwnego, że chciałam się zniszczyć (teraz rozumiem siebie).
Gdy zmieniałam podejście pozwalając sobie na wszystko, na co miałam ochotę, gdy pozwoliłam sobie na wyrażanie siebie, na spełnianie swoich pragnień, zaspakajanie potrzeb, to przestałam chcieć się zniszczyć. Bo po co miałabym się niszczyć, skoro może mi być tak miło i przyjemnie?
)
Wiem, że coś jest w tym, co piszesz ale jak spróbowałem niedawno pozwolic być mojej autodestrukcji to się okzało, że to droga nie dla mnie. Czy twoja podświadomość np ma ochotę przyciągać opętujące duchy, zniszczyc siebie??
Nie wiem, co dokładnie robiłeś i czy przez "pozwalanie sobie" rozumiesz to samo, co ja, więc ciężko mi się odnieść do tego, co piszesz.
Co do Twojego pytania: na duchu opętujące nigdy nie miałam ochoty, za to zniszczyć siebie chciałam bardzo
Z powodów, które opisałam w poście do Leszka.
ja też mam program, ze policja jest dla mnie przyjacielem, super to działa w życiu, zawsze jak ich widzę to się cieszę i zawsze mi chętnie pomagają.
W dzisiejszych czasach to bardzo pomocny program
Zresztą chyba w każdych czasach był pomocny.
Np. mnie stanął kiedyś (18 lat temu, gdy dopiero co zrobiłam prawko) samochód na skrzyżowaniu. Samochód był pożyczony od mamy, a że się jej bałam, więc kombinowałam, co tu zrobić, żeby jej nie mówić o tym, że go zepsułam.
No i wpadałam na to, że pójdę na policję! A że niedaleko była komenda, to nie było problemu. Zadzwoniłam i oznajmiłam, że zepsuł mi się samochód. Najpierw cisza, a potem usłyszałam "Dobrze, za chwilę ześlę mechaników". No i przyszli. Poszli z nami (bo jechałam z koleżanką) do samochodu, kazali wsiąść i zapchali nas na kanał do swojego warsztatu. I zaczęli reperować
Okazało się, że przegub się zepsuł i jest do wymiany. Więc wezwali radiowóz i zawieźli mnie do sklepu. Ja trochę liczyłam na to, że mi za ten przegub zapłacą, ale nie chcieli
)
Kiedy tak ci mechanicy robili, to przyszedł sam komendant zobaczyć, kim ja jestem i w ogóle pogadać
Pytał, skąd ten pomysł i co bym zrobiła, gdyby mi samochód stanął w szczerym polu, gdzie nie byłoby policji
)) Chłop się nie mógł nadziwić
A ja miałam samochód nareperowany za darmo