Autor Wątek: Mam pytanie... - czyli do wszystkich "guru" :))  (Przeczytany 598671 razy)

bziuuummm

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 17:09:20 »
Nie generalizowałabym pierwszego akapitu Clint jakoby to miało się tyczyć bardziej aniołków aniżeli innych dusz.
Bo jeśli tak jest jak piszesz to jestem aniołem pfffff ;)

Clint

  • Wiadomości: 2 541
  • Płeć: Mężczyzna
    • Boski Spokój
  • Łukasz Kubiak - https://boski-spokoj.pl/
  • Status: Uzdrowiciel
[#]   « 2012-06-25, 16:22:55 »
Próba unicestwienia siebie to chyba był standard u sporej części aniołków, która bardziej poszalała i oddaliła się od Boga. Ból związany z oderwaniem od miłości, poczucie winy i pozostałe ciężkie do zniesienia na dłuższą metę emocje sprawiały, że taki aniołek albo decydował się w końcu wrócić do Boga albo właśnie unicestwić siebie, żeby już tego wszystkiego nie czuć, jeśli wydawało mu się nie że nie może, nie potrafi czy nie chce wrócić.

Jak do takiego UNA przyszły UBA i mu powciskały poczucie winy, przekonanie że Bóg za to wszystko wyciągnie konsekwencje i całą resztę szajsu w ramach misji rzekomego ratowania - to często skutek był odwrotny i taki UNA zamiast rzeczywiście wracać do Boga albo czuł się tym wszystkim przywalony i bezradny(a więc pozostało się unicestwić) albo wracał durnymi drogami, przez choćby unicestwianie ciała, co w gruncie rzeczy na jedno wychodziło :P

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-25, 15:50:48 »
Inga
Dobrze, że udało Ci się to zrozumieć i odpuścić. I dobrze, że nie "udało Ci się" unicestwienie siebie. Bo jesteś żywa :) A unicestwienie jest niemożliwe i całe szczęście, bo wtedy mnóstwo ludzi by znikło na zawsze. Czego to ludzie nie robili, żeby się unicestwić, powstała by z tego cała biblioteka. Ja np. też próbowałem to zrobić, bo nie chciało mi się żyć na tym świecie.

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-06-25, 13:33:57 »
Inga
 Moje gratulacje :)
Z powodu uwolnienia. To jest naprawdę "coś" :)
Bo jesli chodzi o samozniszczenie, to nie bylaś aż tak wyjątkowa, jak Ci się dotychczas wydawało. Znam więcej takich. Tylko nie wszyscy to robili dla poklasku :)

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 13:12:40 »
Dziękuję
Też jestem z siebie zadowolona że potrafiłam dojśc do takiej przyczyny i sobie to uzmysłowić.

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 12:47:37 »
Poszukuję:
W Krakowie osoby od zdrowego żywienia, która mogłaby się zająć osobą z otyłością w kompleksowy sposób czyli odżywianie się, zdrowie i psychika :)

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 12:45:51 »
Inga gratuluję udanej sesji :) Świetnie się spisałaś :)

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 12:39:09 »
Po tym daniu sobie podziwu przestałam odczuwać potrzebę utrzymywania siebie w martwocie i jest mi teraz znacznie lżej. Po wyjściu z sesji aż się rozpłakałam bo się czułam jakos tak dziwnie. A teraz mam większe poczucie bezpieczeństwa.

Inga, super! :))

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 12:19:23 »
Pisaliśmy tutaj o potrzebie bycia podziwianym i ja właśnie miałam sesję na ten temat.
Okazało się że ja do tego unicestwienia siebie podchodzę jako do swojego największego osiągnięcia i czuję potrzebę docenienia za to że tak się zniszczyłam że z tego nie dam rady wyjść. Chciałam być pochwalona i podziwiana za zabicie siebie, za doprowadzenie siebie do martwoty takiej że już nie da się mnie ożywić i już na zawsze pozostanę trupem.
Znów na sesji czułam że jestem trupem i nie ma możliwości aby mnie ożywić, abym zaczęła czuć i nawet nie ma sensu próbować się leczyć bo i tak na zawsze pozostanę martwa.
Od 4 lat czuję bezsens prób wyleczenia się bo widzę że jestem tak zniszczona że jest to niemożliwe.
Ciągle na sesjach oddechowych próbuję siebie wskrzesić, tchnąć w siebie życie za pomocą oddechu i ciągle się czuję jakbym wpychała powietrze do miecha, który jest martwy i chociażby nie wiadomo ile powietrza do niego wepchnęła to on i tak nie ożyje. Ciągle czuję że próbuję wskrzesić trupa a to przecież jest niemożliwe.
I ciągle działam przeciwko sobie próbując się ożywić, bo moim celem jest zabicie siebie i to zabicie uważam za powód do dumy i chwały.  Te próby ożywienia siebie odczuwam jako ataki na siebie.
I ostatnio poczułam wreszcie o co mi chodzi. Ja pragnę być doceniona i pochwalona za niezwykłe osiągnięcie, za to że zrobiłam coś takiego czego nikt inny nie potrafi, za to że doprowadziłam siebie do takiego stanu że nie dam rady z niego wyjśc. I poczułam się dumna i wyjątkowa. Doceniłam siebie.  Dałam sobie to czego tak pragnęłam od tak dawna.
Bo ja kiedyś unicestwiłam siebie, co było niezwykłym wyczynem, bo nikt inny się na to nie odważył. Za taki wielki wyczyn powinnam zostać doceniona. Ale że mnie już nie było więc nie mogłam przeżyć tej chwili uniesienia z powodu bycia podziwianą. I aż do tej pory ta potrzeba we mnie tkwiła.
Po tym daniu sobie podziwu przestałam odczuwać potrzebę utrzymywania siebie w martwocie i jest mi teraz znacznie lżej. Po wyjściu z sesji aż się rozpłakałam bo się czułam jakos tak dziwnie. A teraz mam większe poczucie bezpieczeństwa.

Nigdy by mi nie przyszło do głowy że ja potrzebuję siebie docenić za to że się zniszczyłam, za to że w tym wcieleniu zgotowałam sobie los najgorszy jaki można sobie wyobrazić.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-25, 00:07:02 »
Dziękuje., będe sie starał.
Juz sobie uświadomiłem dzisiaj sytuacje ze swoim ojcem.
Ulżyło mi na sercu jak zrozumiałem swoje intencje. Wiem co mam robić.

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-24, 23:03:42 »
Ciebie czytam zawsze z przyjemnością i często coś mnie dodatkowo zainspiruje.:)

Karina, bardzo mi miło :D

Super masz. Gratuluje. Ja też chce coś takiego osiągnąc bo teraz nad każdym postem zastanawiam się po 20 minut i poprawiam drugie 20. Ale u mnie to jest lęk że ktoś mnie skrytykuje, odrzuci, że wyjde na gorszego itp. Dlatego idealnie wplasowywują mi się afirmacje na akceptacje siebie.

Chyba też zaczne poprostu pisac jak mi poprostu w głowie się pojawia i kij

Dziękuję :)
Pewnie, że tak zrób, co się będziesz szczypał. Jak sobie na to pozwolisz, to za jakiś czas zapomnisz o tym, że miałeś z tym problemy :)
Ja też kiedyś spędzałam nad każdym postem tyle czasu, bo taką miałam nieprzytomność, no i perfekcjonizm mnie wykańczał (byłam perfekcjonistką z tego samego powodu, co Ty). Kiedy zaczęłam olewać  perfekcję, to nieprzytomność zaczęła się zmniejszać :)

chodzi mi o to czy ja jestem w porządku gdy mieszkam z tym człowiekiem na jego utrzymaniu jednocześnie go nielubiąc ?

Jesteś całkowicie w porządku, jeśli nie masz innej, REALNEJ możliwości postąpienia inaczej i dążysz do tego, żeby wyjść z tego kryzysu (no a przecież robisz coś w tym kierunku, chociażby pracując nad sobą).

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-22, 22:17:13 »
Hej
Słuchajcie co do mojego przypadku z ojcem to rozkminiłem ten schemat >
Ja sobie tak napisze po części dla samego siebie. Jak pisze to też w trakcie sobie sporo uświadamiam.

boje się ojca bo >
I. jeszcze jestem uzalezniony od niego finansowo mieszkająć z nim,
II. zacznie do mnie coś mówić a wtedy może mnie skrytykować a wtedy czuję strach, wściekłość i bezsilność i próbuje mu udowadniać moją rację. * biore jego opinie za ważne.

1. Czuje strach gdy mnie krytykuje bo
a) boje się że odrzuci to co mówie, że się wyprze
b) ma przewage mówczą i łatwo może pokonać jąkającego się mnie.
c) bo przegram w kłutni

2. Czuje bezsilność bo >
b) bo czuje silną potrzebe udowadniania mu mojego zdania ciężko mi go bronić z powodu jąkania się

3. Złość bo poprostu uważam że taki ojciec nie jest ojciem że tak niepowinno być. Złośc że nie umiem mu dać rady, udowodnić.

Pytanie"
 Co bym chciał zmienić w tej sytuacji \ na czym mi zależy w tej sytuacji ?
Odpowiedź :
 Chciałbym żeby to co mówi nie miało dla mnie żadnego znaczenia. ( wolność psychiczna, wolność od udowadniania, walczenia, bania sie )

A tak wogule to dlaczego on jest taki wazny dla mnie ?
Chyba dlatego że tak jak napisała mi Inga, małe dziecko potrzebowało podziwu a ojciec niepodziwiał i nie doceniał i teraz próbuje mu udowadniać jaki jestem super a jak krytykuje to się boje że będzie źle o mnie myślał. jednocześnie próbuje wyrwać się ze schematu i robie różne rzeczy których wcześniej bałem się przy nim robić żeby nieskrytykował.

Co mogę zrobić w tej sytuacji ?

W tej sytuacji mogę modlić się o >
1. uwolnienie od wszelikich intencji, mechanizmów i przymusów udowadniania mu swoich racji
2. uwolnienie od potrzeby bycia docenianym przez swojego ojca.
3. Wybaczać mu że mnie niedoceniał
4. Moge doceniać siebie tak jak pokazała mi Kinga / ręka na gardło i afirmowac doceniam siebie.

Dalsze wskazówki od WAS ludzie bardzo mile widziane odnośnie celu w tej sytuacji jakim jest (patrz wyżej)

Dziękuje że moge tu pisać

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-22, 18:51:43 »
A ja jeszcze się udziele bo potrzebuje tez odpowiedzi.

Jak wiecie pracuje nad akceptacją siebie, pobocznie biore też temat ojca z którym mam nieciekawą relacje.
Ostatnio mi wychodzą silnie lęki przed nim. Uświadomiłem sobie że chodzi o zależność finansową od niego dlatego odrazu ułożyłem odpowiedni zwrot w modliwie i dodałem jedną afirmacje odnośnie uniezależnienia się od niego.

O co mi chodzi.. chodzi mi o to czy ja jestem w porządku gdy mieszkam z tym człowiekiem na jego utrzymaniu jednocześnie go nielubiąc ?
Nigdy nieumiałem wchodzić komuś w tyłek, gardziłem takimi ludźmi. Praktycznie rozmawiam z nim tylko i wyłącznie wtedy gdy mnie zagaduje bo mnie rozmowa z nim wysysa dosłownie z energi, nie da sobie nic przetłumaczyć, do tego jest ciągle pijany każdego dnia i zawsze wie lepiej odemnie. gdy jest pijany a jest codziennie to nagminnie zagaduje mnie, próbuje się podlizać a ja niechce mieć z nim nic wspólnego. Czuje sie z tego powodu niewporządku i wstydze się przebywać w domu bo to jego dom a ja jestem tak jakby intruzem. Boje się że zacznie mnie krytykowac. Udawac że go lubie niebęde ani na siłe z nim gadać bo był bym niewporządku ze sobą.

Pisze afirmacje ogólnie na akceptacje co zawiera w sobie poczucie bezpieczeństwa, podnoszenie samooceny.
« Ostatnia zmiana: 2012-06-22, 18:59:40 wysłana przez Doktor-X »

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-22, 18:06:50 »
Chciałabym odblokować  w sobie  nienawiść i w związku z tym czytam co było na temat nienawiści  pisane na CUDzie.
Znalazłam dekret zawierający zdanie
„Uświadamiam sobie, że wzorce zemsty są sprzeczne z wolą Boga Prawdziwego więc przestały na mnie wpływać.”

I mam pytanie- czym jest wola Boża? Czy czując nienawiść postępuję niezgodnie z wolą Bożą?
Karina
Czy poradziłaś sobie z nienawiścią? Bo to na twoje wpisy się natknęłam.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-22, 16:45:44 »
Kaśka, Karina, hihihi, być może jak już zaspokoję swoją potrzebę pisania, to zrezygnuję z zamiaru napisania książki ;))
A tak serio to mam trochę pomysłów na książkę, ale one są jeszcze w fazie dojrzewania. Nie wiadomo, co będzie jak dojrzeją ;) :))

A frajda jest. Cieszy mnie, że nie muszę już myśleć nad tym, co napisać, tylko piszę, co myślę. Kiedys zastanawiałam się, jak coś wyrazić, żeby zostać dobrze zrozumianą. Teraz też nie olewam tego, przez szacunek dla kogoś, kto to czyta, ale piszę tak, jak to czuję i wyrażam to takimi słowami, jakie akurat przychodzą mi do głowy. A jeśli napiszę coś niezrozumiałego? Cóż, nie jestem doskonała, ale i tak jestem ok :))
Jak ktoś ma przeczytać i się zainspirować to tak będzie, a jak nie, to nie :)
Zdaję sobie sprawę z tego, że i tak nie wszystkim spodoba się to, co napiszę, że i tak (choćbym stawała na głowie) nie wszyscy zrozumieją.
Chociażby dlatego, że ktoś, kto jest na dużo niższym poziomie świadomości nie zrozumie, bo JESZCZE nie jest mu to potrzebne, a komuś, kto jest na dużo wyższym poziomie JUŻ nie będzie to potrzebne, bo albo ma to już za sobą, albo nigdy nie było mu to potrzebne do szczęścia :)
Fajnie, że już coraz mniej we mnie pragnienia bycia rozumianą (i popieraną) przez wszystkich. Juhu! :))

Super masz. Gratuluje. Ja też chce coś takiego osiągnąc bo teraz nad każdym postem zastanawiam się po 20 minut i poprawiam drugie 20. Ale u mnie to jest lęk że ktoś mnie skrytykuje, odrzuci, że wyjde na gorszego itp. Dlatego idealnie wplasowywują mi się afirmacje na akceptacje siebie.

Chyba też zaczne poprostu pisac jak mi poprostu w głowie się pojawia i kij