Pisaliśmy tutaj o potrzebie bycia podziwianym i ja właśnie miałam sesję na ten temat.
Okazało się że ja do tego unicestwienia siebie podchodzę jako do swojego największego osiągnięcia i czuję potrzebę docenienia za to że tak się zniszczyłam że z tego nie dam rady wyjść. Chciałam być pochwalona i podziwiana za zabicie siebie, za doprowadzenie siebie do martwoty takiej że już nie da się mnie ożywić i już na zawsze pozostanę trupem.
Znów na sesji czułam że jestem trupem i nie ma możliwości aby mnie ożywić, abym zaczęła czuć i nawet nie ma sensu próbować się leczyć bo i tak na zawsze pozostanę martwa.
Od 4 lat czuję bezsens prób wyleczenia się bo widzę że jestem tak zniszczona że jest to niemożliwe.
Ciągle na sesjach oddechowych próbuję siebie wskrzesić, tchnąć w siebie życie za pomocą oddechu i ciągle się czuję jakbym wpychała powietrze do miecha, który jest martwy i chociażby nie wiadomo ile powietrza do niego wepchnęła to on i tak nie ożyje. Ciągle czuję że próbuję wskrzesić trupa a to przecież jest niemożliwe.
I ciągle działam przeciwko sobie próbując się ożywić, bo moim celem jest zabicie siebie i to zabicie uważam za powód do dumy i chwały. Te próby ożywienia siebie odczuwam jako ataki na siebie.
I ostatnio poczułam wreszcie o co mi chodzi. Ja pragnę być doceniona i pochwalona za niezwykłe osiągnięcie, za to że zrobiłam coś takiego czego nikt inny nie potrafi, za to że doprowadziłam siebie do takiego stanu że nie dam rady z niego wyjśc. I poczułam się dumna i wyjątkowa. Doceniłam siebie. Dałam sobie to czego tak pragnęłam od tak dawna.
Bo ja kiedyś unicestwiłam siebie, co było niezwykłym wyczynem, bo nikt inny się na to nie odważył. Za taki wielki wyczyn powinnam zostać doceniona. Ale że mnie już nie było więc nie mogłam przeżyć tej chwili uniesienia z powodu bycia podziwianą. I aż do tej pory ta potrzeba we mnie tkwiła.
Po tym daniu sobie podziwu przestałam odczuwać potrzebę utrzymywania siebie w martwocie i jest mi teraz znacznie lżej. Po wyjściu z sesji aż się rozpłakałam bo się czułam jakos tak dziwnie. A teraz mam większe poczucie bezpieczeństwa.
Nigdy by mi nie przyszło do głowy że ja potrzebuję siebie docenić za to że się zniszczyłam, za to że w tym wcieleniu zgotowałam sobie los najgorszy jaki można sobie wyobrazić.