Autor Wątek: Mam pytanie... - czyli do wszystkich "guru" :))  (Przeczytany 598684 razy)

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-21, 16:36:15 »
Dr X
Mam dla ciebie takie ćwiczenie, dzięki któremu możesz sobie uświadomić coś na swój temat.
Wyobraź sobie że jesteś tym twardzielem w wojsku, dokonałeś jakiegoś wspaniałego czynu i teraz wszyscy cię za to podziwiają. Poczuj swoją dumę i radość i napełniaj się tym podziwem do syta. Patrz na kolegów, na ich twarze pełne podziwu, słuchaj ich pochwał i czuj dumę. I obserwuj co się będzie z tobą działo, swoje uczucia, odczucia, zobacz co ci ten podziw daje. Daj sobie ten podziw którego tak potrzebujesz. Zaspokój tę potrzebę. Może cos dzięki temu zrozumiesz a może poczujesz się lepiej

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-21, 16:19:39 »


I tego rozwoju osobistego (terapii) rzeczywiście nie da się pominąć, gdy chce się pójść do kolejnego etapu w rozwoju duchowym.

Niestety ale wielu wchodzących w rozwój o tym nie wie i pomija te etapy psychologiczne widząc je jako przyziemne i gorsze, zaczynając od zaawansowanych technik rozwojowych, a to potem się mści, bo coś nie wychodzi i nie wiadomo dlaczego.

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-21, 15:29:10 »
Feli-   to co Ty piszesz to wlasnie to czego nam brakuje - odwagi aby cos zmienic i ciagle powielamy stare schematy bo boimy sie egoizmu!!!.
Produkujemy chore nastawienie i lamiemy wolna wole naszych dzieci  " wychowujac ich na przykladnych i nieegoistycznych ludzi".

Uderzylo mnie w ksiazce J.Greya stwierdzenie,ze " dzieci do 9 roku zycia nie powinny byc karane, strofowane i bite jesli zrobily lub zniszczyly cos i zapomnialy o czyms"!!! - Poniewaz rozwoj mozgu nie pozwala na prawidlowe rozeznanie i dziecko nie rozumie, nie potrafi i zapomina, bo mozg rosnie dopiero i kazde proby zmuszania i wychowywania po mysli doroslych nic nie daja.
Dzieci sa bezsilne- dostaja za cos - czego nie sa w stanie wykonac, nawet jesli chcialyby. To rodzi wiele nieporozumien i rozczarowan- "mam glupie dziecko". Zapomnial wol jak cieleciem byl-
 to dobre przyslowie dla rodzicow.

Staram sie wiecej z corka rozmawiac o moich obecnych odkryciach i przemysleniach i tlumacze jej o moich bledech wychowawczych - wynikajacym z mojej niewiedzy - nie boje sie stracic twarz.
Chce aby we mnie widziala czlowieka i przyjaciela, ktory ma prawo popelniac bledy.
Ciezko mi bylo i nadal jest odpuscic - i calkowicie ja zaakceptowac. To poczucie odpowidzialnosci daje mi w kosc.
Chce dac jej prawo byc jaka chce...nie musze byc juz surowa mama....to moj sukces i zasluga waszych postow, ktore mi juz duzo uswiadomily.

Mam jeszcze pytanie do Ciebie Feli....chce zamowic pare nowych ksiazek- ktore mozesz mi podpowiedziec od Alice Miller, albo inne godne polecenia...z gory dziekuje ;)

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-21, 14:46:46 »
Wiec co mam teraz robić ? Ja pracuje nad akceptacją siebie w tej chwili a uzdrawianie relacj z rodzicami to ogromny temat.

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-21, 14:41:13 »
Sylvia, Fel, ależ fajnie piszecie.;)

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-06-21, 14:04:46 »
A jest mozliwe żeby w pełni siebie zaakceptować > wiadomo wszystkie słabości , wady a jednocześnie pragnąć byc podziwianym ?

Kiedy akceptuje siebie akceptuje swoje słabości i wady bez względu co inni o tym myśla. A gdy pragnę być podziwianym to nie moge sobie pozowlić żeby inni zobaczyli moje wady. musze być perfekcjonistą.

Troche mam doła bo chciałbym jedno i drugie :(

Trafiłeś w 10. Tam gdzie jest akceptacja siebie w pełni, tam znika potrzeba bycia podziwianym. Ego nie szuka energii dla siebie przez podziw, tylko energia płynie z Nadświadomości i rozpuszcza ego. Pojawia się wspólna radość, szczęście i realizacja celów, które są w zgodzie z optymalną drogą życia.
Może warto przyjrzeć się temu konfliktowi "jedno i drugie" i odpuścić, bo tworzy on opór na bycie sobą prawdziwym.

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-21, 13:13:05 »
Doktor,
ja to widzę tak jak Inga. Nawet chciałam Ci napisać o uzdr. dzieciństwa, ale Inga mnie ubiegła :)

Może napiszę, co ja rozumiem przez „pracę nad dzieciństwem”, bo wyraziłam się lakonicznie, a temat jest moim zdaniem bardzo ważny.
Otóż uzdrawianie dzieciństwa to dla mnie nie tylko uzdrawianie relacji z rodzicami, ale przede wszystkim z własnym wewnętrznym dzieckiem.
Najpierw konieczne jest dostrzec, jak było naprawdę, uznać swoją krzywdę, odczuć smutek, ból, złość, itd., czyli dostrzec braki, by potem te braki wypełnić. Druga część pracy nad dzieciństwem polega więc na zmianie stosunku do samego siebie, czyli na uzdrowieniu relacji z samym sobą. Wtedy można dać sobie to, czego w dzieciństwie nam nie dano.
Problem z dzieciństwem jest taki, że dziecko w pewnym wieku jest naturalnie egocentryczne. Widzi tylko siebie, tylko swoje potrzeby, itd.
Jeśli ten jego egocentryzm jest akceptowany, gdy dziecko nie jest karane za tę swoją naturalną skłonność,  a przeciwnie: jest kochane, podziwiane, wystarczająco chwalone, wtedy ten etap zostaje przez dziecko „przekroczony”, dziecko „wyrasta” z egocentryzmu. Ponieważ zostało „nasycone” pochwałami, podziwem, zaakceptowane, itd., może przestać widzieć tylko siebie i chcieć tylko dla siebie i zacząć naturalnie, bez żadnych przymusów zauważać również innych i ich potrzeby.
I odwrotnie, gdy dziecko na tym etapie nie zostanie nasycone tym o czym pisałam wyżej(czyli gdy zacznie się go NA SIŁĘ przyuczać do tego, żeby dbało nie tylko o swój interes, ale też o innych), wtedy brak będzie się w nim tylko powiększał. Nie będzie umiało samo go nasycić, bo nie zostało tego nauczone. Nie będzie myślało o innych w sposób naturalny, bo brak w nim nie będzie mu w tym przeszkadzał i ciągle o sobie przypominał. Będzie się domagać od ludzi zapełnienia tego braku, ale wciąż będzie mu mało.
Wtedy, tak jak już pisałam, należy uznać, że kiedyś (gdy był na to czas) nie została zaspokojona nasza naturalna (na ten czas) potrzeba, odczuć emocje z tym związane (zaakceptować je) i dać sobie samemu to, czego nie mieliśmy w dostatecznej ilości.
Trzeba więc potraktować siebie tak, jak osobę z mojego przykładu, która pominęła etap raczkowania (od razu zaczęła chodzić). Co powinna zrobić taka osoba, żeby doprowadzić swój mózg do prawidłowego stanu? Raczkować :) Czyli wykonywać ćwiczenia polegające na stosowaniu ruchów naprzemiennych.
I w ten sposób można „naprawić” siebie, tj. spowodować, że mózg zacznie lepiej działać. Wiem po sobie :) (ja byłam właśnie takim nieraczkującym dzieckiem)
Każde dziecko pragnie słyszeć od rodzica, że jest dla niego całym światem, że jest najpiękniejsze na świecie (choć wiadomo, że nie jest to prawda obiektywna), że jest przez niego podziwiane, że dla niego jest najlepsze, itd.
Ale rodzice, bojąc się wzmocnić w dziecku egoizm, często nie zaspokajają tej zdrowej, dziecięcej potrzeby. Nie wiedząc o tym, że właśnie takie postępowanie wzmacnia egoizm (czyli myślenie tylko o sobie, o zaspokojeniu swoich braków).

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-21, 12:50:03 »
Dzięki to mi dało do myślenia.

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2012-06-21, 12:46:59 »
A widzisz :)  szukasz u innych tego czego sam sobie nie dajesz. Jednecześnie nasz negatywne przekonania o podziwie.  Na pewno nasz coś co możesz w sobie podziwiać. Docen to, podziwiaj, ciesz się tym :)

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-21, 11:44:59 »
Chyba nie.

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2012-06-21, 10:23:57 »
A czy ty sam siebie podziwiasz??

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-21, 09:52:02 »
A jest mozliwe żeby w pełni siebie zaakceptować > wiadomo wszystkie słabości , wady a jednocześnie pragnąć byc podziwianym ?

Kiedy akceptuje siebie akceptuje swoje słabości i wady bez względu co inni o tym myśla. A gdy pragnę być podziwianym to nie moge sobie pozowlić żeby inni zobaczyli moje wady. musze być perfekcjonistą.

Troche mam doła bo chciałbym jedno i drugie :(

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-06-20, 23:36:46 »
Felicite
Jakoś nie przemawia do mnie to porównanie uzdrawiania samooceny do rozwoju dziecka, gdy ten rozwój jest prawidłowy.
Etapy dojrzewania zdrowej samooceny i jej etapów, owszem bym porównała do prawidłowego rozwoju dziecka.
Nieprawidłowy rozwój samooceny do zaburzeń w rozwoju dziecka i rehabilitacji, która jest potrzebna.
'Zdrowej' bardziej kojarzy mi się ze zdrowym jedzeniem. Zdrowej jeść naturalne cukry w w owocach, niż przetworzony cukier. Zdrowej jest jeść zdrowe węglowodany, niż puste. Konsekwencje każdy zna i odpowiada sam za siebie co zje, czy zdrowej, czy się zapcha innym jedzeniem. Nie trzeba jeść niezdrowego, żeby dojść do zdrowego. Można od razu wybrać zdrowsze.
Etapy w rozwoju duchowym, których nie da się pominą to inna sprawa, niż uzdrawianie samooceny - to jest pułap terapii, czyli rozwoju osobistego.
I tego rozwoju osobistego (terapii) rzeczywiście nie da się pominąć, gdy chce się pójść do kolejnego etapu w rozwoju duchowym.

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 23:16:37 »
Jola,
bardzo fajny post. I gratuluję zmiany podejścia :)))

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 23:12:33 »
Moim zdaniem podziw jest pewnym etapem w samoocenie, często na na poziomie gwiazda, superbohater i wielbiciele, czyli niżej, wyżej.

Zgadzam się z tym, bo też tak to czuję.
Jednak uważam też, że każdy etap w rozwoju jest tak samo potrzebny, żeby rozwój przebiegał prawidłowo. Chodzi o to, żeby niczego, co jest właściwe dla danego etapu nie pomijać, ale rozwijać po to, by później to przekroczyć. Daje to prawdziwe wyzwolenie i skok w świadomości.
Dlatego ja bym nie użyła słowa „zdrowiej” w odniesieniu do tego, co dalej, bo tworzy parcie na osiągnięcie wyższego poziomu kosztem rezygnacji z realizacji tego, co jest możliwe na niższym, a to powoduje negatywne skutki.
Można to porównać do raczkowania w rozwoju dziecka. Wiadomo, że docelowo człowiek powinien chodzić na dwóch nogach, ale warunkiem prawidłowego rozwoju jest przejście przez etap raczkowania. Gdy ten etap zostanie pominięty, to wpływa to negatywnie np. na sposób funkcjonowania mózgu, a więc nie jest korzystne. A zatem dla dziecka w odpowiednim wieku, inaczej niż dla dorosłego, „zdrowiej” jest raczkować, a nie chodzić na dwóch nogach. Tak więc wszystko zależy od wieku człowieka.
Zauważyłam, że podobnie jest na ścieżce RD. Gdy pomija się pewne kwestie, które są uznawane za np. zbyt mało duchowe, czy zbyt przyziemne, to powoduje, że nie są one przekraczane i domagają się uwagi, a jeśli nawet nie dają o sobie znać, to i tak pomijanie ich spowoduje negatywny skutek w postaci niewykorzystania ich potencjału.

Doktor,
ja to widzę tak jak Inga. Nawet chciałam Ci napisać o uzdr. dzieciństwa, ale Inga mnie ubiegła :)