Doktor,
ja to widzę tak jak Inga. Nawet chciałam Ci napisać o uzdr. dzieciństwa, ale Inga mnie ubiegła
Może napiszę, co ja rozumiem przez „pracę nad dzieciństwem”, bo wyraziłam się lakonicznie, a temat jest moim zdaniem bardzo ważny.
Otóż uzdrawianie dzieciństwa to dla mnie nie tylko uzdrawianie relacji z rodzicami, ale przede wszystkim z własnym wewnętrznym dzieckiem.
Najpierw konieczne jest dostrzec, jak było naprawdę, uznać swoją krzywdę, odczuć smutek, ból, złość, itd., czyli dostrzec braki, by potem te braki wypełnić. Druga część pracy nad dzieciństwem polega więc na zmianie stosunku do samego siebie, czyli na uzdrowieniu relacji z samym sobą. Wtedy można dać sobie to, czego w dzieciństwie nam nie dano.
Problem z dzieciństwem jest taki, że dziecko w pewnym wieku jest naturalnie egocentryczne. Widzi tylko siebie, tylko swoje potrzeby, itd.
Jeśli ten jego egocentryzm jest akceptowany, gdy dziecko nie jest karane za tę swoją naturalną skłonność, a przeciwnie: jest kochane, podziwiane, wystarczająco chwalone, wtedy ten etap zostaje przez dziecko „przekroczony”, dziecko „wyrasta” z egocentryzmu. Ponieważ zostało „nasycone” pochwałami, podziwem, zaakceptowane, itd., może przestać widzieć tylko siebie i chcieć tylko dla siebie i zacząć naturalnie, bez żadnych przymusów zauważać również innych i ich potrzeby.
I odwrotnie, gdy dziecko na tym etapie nie zostanie nasycone tym o czym pisałam wyżej(czyli gdy zacznie się go NA SIŁĘ przyuczać do tego, żeby dbało nie tylko o swój interes, ale też o innych), wtedy brak będzie się w nim tylko powiększał. Nie będzie umiało samo go nasycić, bo nie zostało tego nauczone. Nie będzie myślało o innych w sposób naturalny, bo brak w nim nie będzie mu w tym przeszkadzał i ciągle o sobie przypominał. Będzie się domagać od ludzi zapełnienia tego braku, ale wciąż będzie mu mało.
Wtedy, tak jak już pisałam, należy uznać, że kiedyś (gdy był na to czas) nie została zaspokojona nasza naturalna (na ten czas) potrzeba, odczuć emocje z tym związane (zaakceptować je) i dać sobie samemu to, czego nie mieliśmy w dostatecznej ilości.
Trzeba więc potraktować siebie tak, jak osobę z mojego przykładu, która pominęła etap raczkowania (od razu zaczęła chodzić). Co powinna zrobić taka osoba, żeby doprowadzić swój mózg do prawidłowego stanu? Raczkować
Czyli wykonywać ćwiczenia polegające na stosowaniu ruchów naprzemiennych.
I w ten sposób można „naprawić” siebie, tj. spowodować, że mózg zacznie lepiej działać. Wiem po sobie
(ja byłam właśnie takim nieraczkującym dzieckiem)
Każde dziecko pragnie słyszeć od rodzica, że jest dla niego całym światem, że jest najpiękniejsze na świecie (choć wiadomo, że nie jest to prawda obiektywna), że jest przez niego podziwiane, że dla niego jest najlepsze, itd.
Ale rodzice, bojąc się wzmocnić w dziecku egoizm, często nie zaspokajają tej zdrowej, dziecięcej potrzeby. Nie wiedząc o tym, że właśnie takie postępowanie wzmacnia egoizm (czyli myślenie tylko o sobie, o zaspokojeniu swoich braków).