Autor Wątek: Mam pytanie... - czyli do wszystkich "guru" :))  (Przeczytany 598675 razy)

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 21:19:19 »
Dlatego zastanów się czy to pójście do wojska i bycie twardym to twoje prawdziwe marzenie czy tylko w ten sposób chciałbyś zadowolic ojca oraz tych innych którzy by cię podziwali

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-20, 21:09:25 »
Inga
Moj stary mnie presjonowal ze w wojsku niebylem i dlatego leszcz jestem. Stad zrodzil sie u mnie mechanizm udowadniania mu pewnych rzeczy ale teraz to olewam. Jak cos mowi na ten temat to ja specjalnie w druga strone mowie i wtedy konczy bo nie ma co powiedziec.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-20, 20:56:21 »
Dr X.
Ja twoją potrzebę bycia podziwianym widzę jako niezaspokojoną potrzebę małego dziecka bycia podziwianym przez tatusia za to że jest twardy, odważny, silny i waleczny. A tatuś na pewno nie podziwiał i nie chwalił małego chłopczyka więc ta potrzeba nadal domaga się zaspokojenia.
I dlatego walka z tą potrzebą nie może się udać. Raczej trzeba się starać samemu zaspokoić ją niż ją zwalczać.
Czy tatuś nie marzył o karierze wojskowej dla ciebie? Bo ta potrzeba bycia twardym wydaje mi się wmówiona.

Może i masz racje z tym małym dzieckiem. To bardzo możliwe.

A z zaspokojeniem to ja widze tylko w ten sposób, że albo wybiore w życiu podziw innych (opieranie swojej wartości na podziwie innych) i realizowanie się jako wojownik albo wybiore Boga i rozwój duchowy.

Ja tu widzę sprzeczność, Albo to albo to.
Jeszcze niedawno chciałem zabrać się za temat pewności siebie, uwolnienie od traum związanych z walką ale wybrałem akceptacje siebie a teraz mi wychodzi ten podziw.

Nie wiem czy wy mnie dobrze rozumiecie.
Gdybym urodził się z pewnością siebie, z jajami bo częściowo mi ich brak to nawet bym się nieinteresował rozwojem duchowym tylko odrazu wojsko, czy sztuki walki i tego typu sprawy. A że mam jak mam to szczęścia zacząłem upatrywać w rozwoju duchowym.




Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 17:16:19 »
Dr X.
Ja twoją potrzebę bycia podziwianym widzę jako niezaspokojoną potrzebę małego dziecka bycia podziwianym przez tatusia za to że jest twardy, odważny, silny i waleczny. A tatuś na pewno nie podziwiał i nie chwalił małego chłopczyka więc ta potrzeba nadal domaga się zaspokojenia.
I dlatego walka z tą potrzebą nie może się udać. Raczej trzeba się starać samemu zaspokoić ją niż ją zwalczać.
Czy tatuś nie marzył o karierze wojskowej dla ciebie? Bo ta potrzeba bycia twardym wydaje mi się wmówiona.

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-06-20, 16:42:31 »
Moim zdaniem podziw jest pewnym etapem w samoocenie, często na na poziomie gwiazda, superbohater i wielbiciele, czyli niżej, wyżej. Można na tym etapie zostać, a można pójść dalej. Gdy podziw wzbudzaj talenty, czy czyjeś osiągnięcia, a nie osoba, która je przejawia, nie tworzy to już przywiązania.
Zdrowiej jest, czyli kolejny etap w rozwoju, w miejsce podziwu, wzbudzać  sobą akceptację, docenianie, radość, miłość, szacunek i wdzięczność.

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-20, 16:07:10 »
Feli - ja zawsze chcialam byc uboga duchem, skromna, miec proste potrzeby i nie umialam przyjmowac komplementow i pochwal.Jesli ktos wyrazal podziw - to bylo rozumiane prawie jak klamstwo.
Zawsze chcialabym wzorem cnot i zaslug taka zapobiegliwa i poswiecajaca sie dla wszystkich i wszystkiego.
Powoli jednak jakby nieswiadomie zaczelam sie szanowac i dbac o moje racje i prawa....przez wiele lat polepszylam sobie duzo- pozostaly nieraz sprzeczne jakies blokady, ze niby egoistka jestem itd. otoczenie roznie na to reagowalo.
Dopiero niedawno dotarlo do mnie, ze to cale oszczedzanie i umartwianie sie to jest chore i sprzeczne z natura i wola boska.
Argumenty Pana Leszka dotarly do mnie  i szczegolnie stwierdzenie- "W naturze nikt  i nic nie oszczedza albo sobie odmawia, rosliny i zwierzeta biora wszystko co potrzebuja i najlepsze jakie jest".
Wtedy dopiero kiedy zrozumialam, ze mam do wszystkiego prawo- jak piszesz dobrego i zlego i moge sobie wszystko zapewnic i wyciagnac po to reke- aby moc zebrac moje doswiadczenia z zyciu w materii, albo duchowo,bo Bog nic nam nie zaluje- to sprawilo, ze patrze na swiat inaczej - bez sztucznej skromnosci. I czuje sie KOMFORTOWO ......  JUHU !!!!

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-20, 13:53:53 »
Dzięki za pytanie,.
Co jest złego w byciu podziwianym wg mnie >

A no to że opieram swoją samoocene na opiniach innych ludzi, chce być twardym sukinsynem. Chce być podziwianym za odwagę w walce, twardość a wiem że to zła droga bo nie będe szczęśliwy jeśli to wybiore choć ma to swoje smaki.
Mam taki konflikt właśnie wewnętrzny.,
Z jednej strony chciałem już od dawna zaakceptowac siebie, dac sobie miłośc a z drugiej ciągle mam w głowie wojowników, broń, twardość i to mnie cholernie kręci.

Byłbym szczęśliwy gdybym mógł się realizować np. w jakichś służbach mundurowych, być podziwinym a jednoczesnie kochać siebie ale to chyba niemożliwe. Jedno drugie wyklucza :(
« Ostatnia zmiana: 2012-06-20, 13:57:02 wysłana przez Doktor-X »

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 12:10:28 »
Doktor,
po pierwsze - każdy z nas (w tym Ty :P) ma prawo do wszystkiego: do rzeczy najlepszych (bogactwa, miłości, radości, podziwu, itd.) i do najgorszych (masz prawo zabijać, gwałcić, palić, niszczyć, itd.). Bo mamy wolną wolę.
To że mamy do tego pełne prawo nie znaczy, że będziemy to robić. To dwie zupełnie inne kwestie. Np. ja mam pełną świadomość, że mogę zabić, ale tego nie robię, bo nie jest to zgodne ze mną, z moją naturą, po prostu z tym, co mam w środku, a nie dlatego, że przestrzegam jakiegoś zakazu, czy że boję się kary, czy zemsty, w tym karmicznej. Nie muszę więc kierować się strachem przed karą, ale tym, co jest wewnątrz mnie.
Kiedy nie ma się emocjonalnego przywiązania do takich kwestii (np. to jest złe, do tego nie mam prawa), po prostu czuje się, co chce się robić i zgodnie z tym postępuje. I właśnie po to, żeby uzyskać tę świadomość, dobrze jest sobie to przeafirmować i to przemyśleć.

Po drugie - warto pozwolić sobie na wszystko (nawet na rzeczy oceniane negatywnie) właśnie po to, żeby wywołać te emocje, które zaciemniają nam obraz naszej natury. Tzn. niekoniecznie chodzi o pozwolenie sobie działać, ale pozwolenie myśleć w ten sposób, że się pozwala. Czyli np. myślisz sobie: pozwalam sobie zabijać. I patrzysz, co wychodzi. I pozwalać na to. Gdy wyjdą emocje, które powodowały przywiązanie do tego, wtedy będziesz mógł na trzeźwo i przytomnie ocenić, czy faktycznie masz ochotę zabić, czy nie, czy jest to zgodne z Twoim "sumieniem", czy nie. Jestem pewna, że nie :) Ale o tym sam się musisz przekonać, bo rozumowo tego nie rozkminisz.

Po trzecie - nie pozwalasz sobie być podziwianym, bo oceniasz to jako coś negatywnego. Boisz się tego. Czyli jesteś do tego przywiązany! Masz awersję, a awersja to nic innego, jak negatywne przywiązanie. W ten sposób sam się tego trzymasz.
W podziwie nie ma nic złego, czy w pragnieniu podziwu. Każdy z nas zasługuje na podziw :) Problemu zaczynają się natomiast tam, gdzie jest przywiązanie do bycia podziwianym.
A jak się rodzi przywiązanie? Np. wystarczy, że ktoś nam wmówił, że bycie podziwianym rozdyma Ego. Zaczęliśmy oceniać to jako złe, zaczęliśmy się tego bać, unikać, zrodziła się awersja. I przywiązanie gotowe :)
Z kolei przywiązanie odwrotne do awersji (nie wiem w tej chwili, jak to nazwać) może powstawać wtedy, gdy mieliśmy czegoś zbyt mało. Np. miłości, czy podziwu właśnie. Zrodził się brak. I zaczęliśmy tego pragnąć.
A ponieważ umysł jest "dwustronny", to przywiązania i awersje występują zawsze razem.  Tak jak u Ciebie do podziwu: kiedyś powiedzmy miałeś go zbyt mało, a potrzebowałeś więcej, powstał brak (i jest pragnienie), no i jednocześnie nie chciałeś tego czuć, bo się bałeś czegoś, co zostało przez Ciebie ocenione jako złe. I konflikt wewnętrzny (węzeł gordyjski) gotowy ;)
Podstawą jest więc pozbycie się przywiązań i awersji, czyli trzeba zidentyfikować wszystkie fałszywe przekonania na dany temat. A jak chcesz to zrobić, skoro przed tym uciekasz (nie akceptujesz tego)?

I ostatnia kwestia, a właściwie pytanie do Ciebie: Co Twoim zdaniem jest złego w byciu podziwianym, że tak się tego boisz?
« Ostatnia zmiana: 2012-06-20, 12:17:26 wysłana przez Felicite »

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-20, 10:28:11 »
Doktor, jeśli chcesz naprawdę sobie pomóc, to od hipnozy trzymaj się z daleka i przestań od siebie uciekać.

Rozumiem.

Nie wiem, czy stosowałeś afkę "Mam pełne prawo/pozwalam sobie być podziwianym" (inne opcje: to w porządku, gdy jestem podziwiany/ to bezpieczne, gdy mnie podziwiają/ zasługuję na podziw i uznanie, docenienie, itd.). Jeśli nie, to spróbuj, jeśli chcesz. Ona "uderzy" w sedno twojego problemu.

Ale jak to ? To tak jak bym czegoś niechciał a jednocześnie chciał i jeszcze bardziej to wzmacniał. Jak mam to rozumieć ?


Afirmacje polecam pisać/mówić bardziej na zasadzie uświadamiania sobie tego, co piszesz (możesz to sobie wyobrażać) i obserwacji tego, co z Ciebie wychodzi, a nie automatycznego pisania (bo to na nic się nie zda).

Tak też robie. Dzięki za przypomnienie. Dosyć często mi się zdarza tracić świadomość podczas pisania dlatego zawsze sobie powtarzam w myślach i uświadamiam na trzeźwo co pisze.

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-20, 08:46:07 »
Doktor, jeśli chcesz naprawdę sobie pomóc, to od hipnozy trzymaj się z daleka i przestań od siebie uciekać.
Nie wiem, czy stosowałeś afkę "Mam pełne prawo/pozwalam sobie być podziwianym" (inne opcje: to w porządku, gdy jestem podziwiany/ to bezpieczne, gdy mnie podziwiają/ zasługuję na podziw i uznanie, docenienie, itd.). Jeśli nie, to spróbuj, jeśli chcesz. Ona "uderzy" w sedno twojego problemu.
Afirmacje polecam pisać/mówić bardziej na zasadzie uświadamiania sobie tego, co piszesz (możesz to sobie wyobrażać) i obserwacji tego, co z Ciebie wychodzi, a nie automatycznego pisania (bo to na nic się nie zda).

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-20, 08:13:15 »
Wiadomym jest że jeśli chodzi o pracę to trzeba iść w kierunku tego co się najbardziej lubi robić. Ale pewnie to wiesz.

Mam pytanie > 
     
     Czy dobrze by było jak bym poddał się hipnozie gdybym miał okazję ? Sprawa dotyczy pragnienia bycia podziwianym, potrzeby bycia podziwianym. Robie na to modlitwe od pół roku z przerwami ale nieruszyło to z miejsca. Moja dusza jest do tego mocno przywiązana zapewne przez stulecia to kultywowała. Myśle o czymś takim silnym co by wywarło odpowiednie wrażenie, nie EFT czy WHH.
Temat silnie wiąże się z akceptacją siebie i opieraniem swojej wartości na opiniach innych.

Jeśli hipnoza to zły pomysł to przyłoże się do modlitw i afirmacji.

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-06-19, 20:55:25 »
kurde
w jaki by tu uderzyć kierunek odn pracy zarobkowej?? :p\
Doświadczenie to mam takie sobie, głównie pozytywne myślenie, zabawa w rolnictwo. Mam wrażenie, że przydałoby sie ukończyc jakieś coś tam. Ale co?

Droga Nadświadomości - ześlij na mnie właściwe i najlepsze rozwiązania

lukaszlm

  • Wiadomości: 734
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-17, 14:30:25 »
Doktor-X,

Pewnie tak, chociaż bardziej buddyzm chyba, nie wiem, nie interesowałem się tym jakoś szczególnie, ale w ogólnie ciągnie mnie do azjatyckich klimatów. A to co pisałem o nieprzebaczaniu, i nienawidzeniu, to tego nauczyłem się dużo, dużo wcześniej. Sam avatar jest z Avatar:The last airbender super bajka, polecam :)

Czy jest sens pisać czy nie jest, to zależy co chcesz osiągnąć (długo terminowo) itd. Ja korzystałem na początku bardzo dużo z afirmacji + EFT, i były efekty, ale teraz wolę metody które działają długoterminowo i solidnie, chociaż czasem bez początkowych szybkich efektów. A czasem i te efekty są już u mnie ostatnio po 1-3 dniach, więc już mi się inwestycja zwraca :)

modlić się każdy może, z czasem modlitwa będzie coraz mocniejsza, kontakt z "Bogiem" coraz lepszy itd. Coraz mniej wysiłku, a efekt coraz większy, no bo bóg się tym zajmuje :)

Amelka

  • Gość
[#]   « 2012-06-17, 14:03:48 »
Lukasz

"odwołałem to o co ich "prosiłem"

SWIETNE. (nawiazuje do radykalnego wybaczania)

" Za uwarzyłem też że jeśli się nie reaguje,i jestem pełen akceptacji, to inni tracą zainteresowanie żeby dowalić. Bo jaki jest sens dowalać komuś jak go to nie rusza, żaden :) To tak jakby wiedział że nic mi zrobić nie mogą, i oni wiedzą że ja wiem :)"

SUPER. Wsparles mnie :-)


Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-17, 14:02:57 »
hahaha dobre.
Ojciec na mnie nie krzyczy bo też się mnie boi. Jestem młody i silny a on już stary. Poprostu psychicznie na mnie wpływa, jak był pijany to też mi wymawiał że jestem darmozjad, nieudacznik i takie tam, dlatego teraz czuje się bardzo zażenowany mieszkając z nim w jego domu.

Napiszcie o tych afirmacjach coś.
Albo w sumie.. i tak je będe pisac bo to moje głowne narzędzie.