Naszła mnie wątpliwość wczoraj w nocy w temacie akceptacji.
Niby to na czym koncentrujemy uwagę, wzrasta w nas i naszym życiu. I zastanawiam się jak to jest z akceptacją emocji gdy koncentruje się na nich świadomie i świadomie je przeżywam.
Akceptacja tego, co jest, wcale nie stoi w sprzeczności z zasadą, że to, na czym się skupiasz wzrasta. Wręcz przeciwnie.
Zobacz: Jeśli nie akceptujesz czegoś w sobie, wtedy albo z tym walczysz (czyli skupiasz się na tym, a to wzrasta), albo uciekasz przed tym, wpierasz to. Żeby uciec przed tym, co w jest Tobie, musisz spożytkować energię, skupić uwagę na tej ucieczce i podtrzymywać ją, by ciągle i ciągle to wypierać (żeby to nie wyszło), bo to CIĄGLE w Tobie jest. W ten sposób skupiasz na tym uwagę (i powodujesz wzrastanie tego), tylko tyle że się do tego nie przyznajesz (rzecz rozgrywa się na poziomie podświadomym). Ale to, że nie jesteś tego świadomy, nie ma najmniejszego znaczenia. Kreujemy sobie życie nie tylko w zgodzie z tym, co świadome, ale także zgodnie z tym, co w podświadomości (dlatego spychając cokolwiek w nieświadomość i nie chcąc tego widzieć, sami na siebie kręcimy bicz, bo tracimy kontrolę nad swoim życiem).
Akceptując emocję, świadomie ją przeżywając, nie tworzysz nic nowego, tylko pozwalasz by to, co już jest w Tobie, wypłynęło i by odeszło. Nie działasz, więc nie możesz powodować wzrastania tego, bo tego nie podsycasz (tylko pozwalasz na to, by się ujawniło w takich rozmiarach, w jakich funkcjonowało w ukryciu), nie przywiązujesz się do tego.
W tej zasadzie zaczerpniętej z Huny chodzi o to, żeby świadomie ukierunkowywać swoje działanie, świadomie formułować swoje intencje w odniesieniu do wszystkiego, co robimy. Nie skupiać się na tym, czego nie chcemy, na negatywach (bo to wciąga, czy - jak mówi Huna - wzrasta), ale wybierać to, co pozytywne, to, czego byśmy dla siebie chcieli.
To nie znaczy, że trzeba omijać wszelkie negatywy szerokim łukiem. Wręcz przeciwnie - jeśli mamy w sobie coś, co nam nie pasuje, to nie udawać, że tego nie ma i mydlić oczy pozytywnym myśleniem, ale starać się wszystko wyciągać na wierzch, by się z tym pożegnać.
Tak więc nie bać się niczego, nie bać się negatywów i jeśli są, to się z nimi jak najszybciej "rozprawiać". Ale też nie przywiązywać się do nich i zawsze wybierać dla siebie coś pozytywnego.