Autor Wątek: Mam pytanie... - czyli do wszystkich "guru" :))  (Przeczytany 596518 razy)

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-06-08, 18:59:20 »
No to na pewno nie Bóg :-))
Wyobrażenie z podświadomego umysłu. Warto wiedziec, że są i takie (swietliste i wspaniałe) na które nabrała by się większość zaawansowanych w jodze ;p

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-08, 18:54:42 »
To człowieczek któremu wydaje się że jest Bogiem i który się boi że go stamtąd wyrzucę.

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2012-06-08, 18:35:43 »
Ja uważam, żę Bóg jest wszechobecny i mieszka w każdej czakrze ale... co kto lubi ;p
Jeśli ta wizja będzie cię jakoś wspierać jeśli będziesz czuć, że ci pomaga, coś rozjaśnia - to możliwe że otworzyłaś się na jakiś aspekt WJ na poziomie serca. Ale jeśli to tylko taka wizja to może być kreacja podświadomości.m Zresztą nawet wpierający biały człowieczek Bóg może nia być. Korzystałbym z tego o ile bym potrafił ale bym się od tego nie uzależniał(czyli trzeba trzymać przytomność)

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-08, 17:31:22 »
Nie wiem co to może być.
Czułam lęk przed zajrzeniem do serca bo słyszałam od ludzi że w sercu mieszka Bóg. Bałam się spojrzeć do tego serca bo się bałam że zobaczę tam tego Boga. No i spojrzałam. I rzeczywiście zobaczyłam w moim sercu Boga. On tam siedzi cały czas. To mały, biały człowieczek który mówi że jest Bogiem. Nie wiem kim jest ta istota i co ja mam z nią zrobić.

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-06, 23:56:01 »
Doktor-X,
z tym wstydem masz rację, chodziło o to, że go tłumiłeś. On wychodził (na pewno w najmniej stosownym momencie, jak to wstyd ;), a Ty się go starałeś uniknąć, wyprzeć, stłumić i robiłeś wszystko, żeby odszedł (choć on mógł trwać bardzo długo, ale tutaj chodzi o Twoje podejście do niego). Tak jak to zazwyczaj postępuje się z emocjami, które ocenia się jednoznacznie negatywnie. A wstyd jest taką właśnie emocją, np. w odróżnieniu od złości, która wielu osobom kojarzy się w części pozytywnie, bo daje siłę. Wstyd niczego nie daje, a raczej odbiera, więc nie ma się co dziwić, że ludzie go tłumią, że starają się go za wszelką cenę uniknąć. Nie wiedzą, że w ten sposób go zatrzymują w sobie, nie pozwalają mu odejść.
A tymczasem chodzi o to, żeby zastosować podejście odwrotne - właśnie tak jak napisała Inga. Wtedy pozwala się mu zniknąć na zawsze.

Poniosło mnie pozytywne samopoczucie :) Pewnie za kilka dni jak to przeczytam to będe chciał skasować tego posta.

Bo się będziesz wstydził :P
To dobrze, to wtedy przyjmij tego wstydu jeszcze więcej i świadomie go przeżyj :)
Powiem Ci, że to całkiem normalna reakcja. Teraz jesteś w euforii, a za jakiś czas przyjdzie dołek i wtedy pomyślisz: ale byłem głupi, że w coś takiego uwierzyłem! Heh, znam to z autopsji.
Pozwól sobie na emocje i te pozytywne (euforię) i negatywne (złość). A jak wyjdzie wstyd, to przyjmuj go więcej i więcej (akceptuj, uwalniaj). I wtedy wstyd nie będzie miał szans. A Ty będziesz mógł być sobą i czuć się z sobą dobrze :)

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2012-06-06, 22:07:00 »
Ja mam dla ciebie radę ale pewnie ci się nie spodoba.

Dopiero na terapii zrozumiałam że chodzi i coś zupełnie innego, że nie idzie się do przodu, nie próbuje się czegoś osiągnąć, tylko idzie się w głąb siebie i rozszerza się siebie. Że rozwój polega na poznawaniu siebie, na akceptowaniu siebie, na przyjmowaniu siebie, na uspokajaniu się zamiast na gonieniu do przodu, na byciu tu i teraz.

Po 3 latach dobrej terapii byłbyś już zupełnie kimś innym, zamiast nadal męczyć się samemu.
Nie każdy ma takie predyspozycje lub na tyle dobre dzieciństwo że potrafi samodzielnie wejść w rozwój i zaczaić o co w tym chodzi.
Dla niektórych jest to po prostu za trudne.

Dlatego jestem zwolenniczką po pierwsze zmieniania co jakiś czas regreserów, szczególnie, jak się nie korzysta z innych metod, żeby zobaczyć coś z innej strony i  żeby ktoś nas zobaczył inaczej i dał jakiś inny komunikat zwrotny.
Po drugie korzystania z różnych metod w rozwoju, bo dla każdego jest metoda najbardziej adekwatna do danego tematu, który ma do przepracowania.

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-06, 21:55:03 »
widzę że wreszcie odnalazłeś dobry kierunek:)

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-06, 21:12:53 »
Właśnie wiem o tym oddechu :) , a często mnie podświadomość odciąga żebym nieoddychał głęboko. Dam sobie rade. I tak od zawsze wiedziałem że jestem skazany na sukces. Jak my wszyscy :)
Chciałbym się porządnie wypłakać. Nie tylko dzisiaj w śnie.

EDIT.
Poniosło mnie pozytywne samopoczucie :) Pewnie za kilka dni jak to przeczytam to będe chciał skasować tego posta.
« Ostatnia zmiana: 2012-06-06, 21:15:14 wysłana przez Doktor-X »

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-06, 21:00:03 »
Doktor X :)

Tego gościa lepiej sobie odpuscić; zgadzam się z Witkiem.
Z nerwicy też można wyjść. Ja miałem nerwicę składającą się z kilku pomniejszych, że np. 15 minut nie mogłem usiedzieć przed komputerem. Teraz jestem normalny ;)
Zaczynaj właśnie od małych kroczków. Dobrze działa sesja oddechowa, sam świadomy, uwalniający oddech.
I to co pisze Felicite :) tu i w różnych wątkach o technice uwalniania. Wszystko na spokojnie, z akceptacją, bez presji.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-06, 20:44:27 »
Rozumiem,
Dzięki
Akurat w wytrzymywaniu to ja jestem dobry.

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-06, 20:41:55 »
Bo nie przeżywałeś go świadomie.
Samo przeżywanie negatywnych uczuć nie daje niczego.
Trzeba sobie usiąść w spokojnym miejscu i zacząć go przeżywać obserwując go jednocześnie, nie tłumiąc i nie oceniając siebie.
I tak trwać w tym wstydzie do czasu aż sam zacznie mijać.
Trudne to ale da się wytrzymać.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-06, 20:22:09 »
Kuurde Felicite :)
Przecież ja już takie potężne dawki wstydu przeżywałem w życiu i nic niezyskałem na tym doświadczeniu bo go nieakceptowałem, tłumiłem ?
Czyli jak bym sobie pozwolił go odczuwać choć to extremalnie trudne to szło by to w dobrym kierunku ?


WitekD. Zaskoczyłeś mnie tym co napisałeś. Ten gość wydawał mi się naprawdę pozytywnie zakręcony. Haha przerażające obrazy :D On mi pisał że one odzwierciedlają jego dusze. Dzięki Witek. Byłem go naprawde ciekawy, zatrzymałem sobie jego dane żeby właśnie se kogoś o niego zapytać.


Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-06, 18:25:17 »
Przerażające te jego obrazy (i ta muza!), brrr.

Zawsze gdy pozwalałem sobie na delikatność czy miłość to czułem się jak najgorszy mięczak, wstydziłem się spojrzeć w lustro. Nawet teraz wstydziłem się napisać że pozwalałem sobie na delikatność.

Uwolnienie wstydu jest bardzo wyzwalające. Wstyd zniewala, krępuje, odbiera wolność i radość życia. Energia wstydu ma wiele wspólnego z energią śmierci.
A co zrobić, żeby pozbyć się wstydu? Nie ma innego wyjście niż wejście w niego. Wyciągnięcie na wierzch tego, czego się wstydzisz, przyznanie się do tego i wytrzymanie z tym bez uciekania. Na początek najlepiej przyznać się samemu przed sobą (choć i to jest niesamowicie trudne!, ale da się zrobić :). A potem, gdy już wstydu jest trochę mniej, przyznać się komuś innemu. Wstyd potrwa chwilę lub dwie (a czasem trochę dłużej) i przejdzie. Ważne jest, żeby przed nim nie uciekać. A potem robić to, czego się wstydziłeś (znów - całkowicie sobie na o pozwolić), już bez wstydu. Nie jest to łatwe, ale jeśli chcesz się go pozbyć, to musisz to przeżyć.
Ale uczucie uwolnienia potem jest warte tej chwilowego dyskomfortu.
Dlatego gratuluję, że odważyłeś się napisać o tym na forum. To duży postęp. Ty tez pewnie to czujesz :)

Z tym ojcem i złością na niego też masz rację - ruszyło i idzie w dobrym kierunku (masz prawo się złościć na takie głupie gadki pijaka, to normalne!) Dlatego działaj w ten sposób dalej.
Aha, z tym wstydem, to warto właśnie zastanawiać się, czego się w sobie wstydzę, wyciągać to na wierzch i akceptować. Uwolnienie wstydu (a przynajmniej jego dużej części) daje niesamowitego "kopa" do rozwoju (ups, sorki, byłemu wojownikowi to chyba nie najlepiej się kojarzy ;)) :)

Witek D.

  • Wiadomości: 1 939
  • Płeć: Mężczyzna
    • Dotykduszy.com
  • Witold Dopierała, regresing, analizy psychometryczne i duchowe. Zapraszam na http://dotykduszy.com/
  • Status: Regreser
[#]   « 2012-06-06, 17:48:13 »
Facet albo opętany albo przynajmniej ma wpływy astralne. Czakr np. nie idzie mu zbadać.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-06, 17:28:40 »
3 super posty Mateusza,(z początku myślałem że żartujesz), Ingi i Felicite. Mądrze prawicie ludzie.
Chyba właśnie na takie dopełnienie czekałem.
Równocześnie, godzine temu w parku toczyłem wewnętrzną walke ze sobą (nerwica) co często robie, doszedłem do takiego stanu że zacząłem się bać że się udusze bo braknie mi tlenu i odpuściłem. Po minucie pomyślałem że może mieć to wszystko w dupie i zacząć się akceptować skoro nie daje sobie rady.
Zazwyczaj w takich momentach dochodzi do mnie że może zacząć to wszystko akceptować skoro nie moge wygrać, dac sobie rady.
Dużo razy życie dało mi odczuć że jedyne czego potrzebuje to miłość.
Już podchodziłem kiedyś do takich afirmacji o miłości. Jednak zawsze odrzucałem miłość bo się jej wstydziłem i nieczułem się jej godny. Wolałem być twardy i okrutny ale jednocześnie czułem w sobie gdzieś głęboko tęskote za miłością i rozpacz że ją odrzucam.
Akceptacja siebie to chyba najtrudniejsza rzecz dla mnie, dlatego od tego uciakam.
Zawsze gdy pozwalałem sobie na delikatność czy miłość to czułem się jak najgorszy mięczak, wstydziłem się spojrzeć w lustro. Nawet teraz wstydziłem się napisać że pozwalałem sobie na delikatność.
Problemem jest też to że ciągle się dowartościowuje walką i przemocą ale zacząłem odczuwać silną złość gdy słysze jak mój pijany ojciec gada np. że mężczyzna powinien do 40/stki żyć bo na wojnie powinien umrzeć i że tak normalny świat wygląda. Mam ochote wtedy przemielić mu twarz. To złość chyba świadczy o tym że się troche otworzyłem już na akceptacje

Zanim znalazłem to forum.. trafiłem wcześniej na inne gdzie bardzo aktywnie udzielała się pewna grupa osób. Nawiązałem z nimi kontakt. Ludzie ci pisali że nie istnieje żaden rozwój duchowy, saomocena i takie rzeczy, że nie ma rozwoju, nie ma niczego. Jest tylko odkrywanie siebie. Jeden z nich mnie szczególnie zainteresował bo reklamował się że akceptuje wszystko i wszystkich, sam uważał że nic nieuważa że poprostu jest i czuje się wspaniale. Taki troche skołowany gościu. Myślał chyba że jest urzeczywistniony.
Jestem bardzo ciekawy czy rzeczywiście jest na takich wysokim poziomie rozwoju. Jeśli ktoś by mógł to ocenić to bym był tym bardzo zainteresowany.
oto jego zdjęcie
http://www.facebook.com/media/set/?set=a.347235898676273.83641.319562091443654&type=3#!/photo.php?fbid=347235912009605&set=a.347235898676273.83641.319562091443654&type=3&theater

a to jego pozytywna strona z malowidłami

http://www.wix.com/artofsoul/captainflow
« Ostatnia zmiana: 2012-06-06, 17:39:31 wysłana przez Doktor-X »