Przerażające te jego obrazy (i ta muza!), brrr.
Zawsze gdy pozwalałem sobie na delikatność czy miłość to czułem się jak najgorszy mięczak, wstydziłem się spojrzeć w lustro. Nawet teraz wstydziłem się napisać że pozwalałem sobie na delikatność.
Uwolnienie wstydu jest bardzo wyzwalające. Wstyd zniewala, krępuje, odbiera wolność i radość życia. Energia wstydu ma wiele wspólnego z energią śmierci.
A co zrobić, żeby pozbyć się wstydu? Nie ma innego wyjście niż wejście w niego. Wyciągnięcie na wierzch tego, czego się wstydzisz, przyznanie się do tego i wytrzymanie z tym bez uciekania. Na początek najlepiej przyznać się samemu przed sobą (choć i to jest niesamowicie trudne!, ale da się zrobić
. A potem, gdy już wstydu jest trochę mniej, przyznać się komuś innemu. Wstyd potrwa chwilę lub dwie (a czasem trochę dłużej) i przejdzie. Ważne jest, żeby przed nim nie uciekać. A potem robić to, czego się wstydziłeś (znów - całkowicie sobie na o pozwolić), już bez wstydu. Nie jest to łatwe, ale jeśli chcesz się go pozbyć, to musisz to przeżyć.
Ale uczucie uwolnienia potem jest warte tej chwilowego dyskomfortu.
Dlatego gratuluję, że odważyłeś się napisać o tym na forum. To duży postęp. Ty tez pewnie to czujesz
Z tym ojcem i złością na niego też masz rację - ruszyło i idzie w dobrym kierunku (masz prawo się złościć na takie głupie gadki pijaka, to normalne!) Dlatego działaj w ten sposób dalej.
Aha, z tym wstydem, to warto właśnie zastanawiać się, czego się w sobie wstydzę, wyciągać to na wierzch i akceptować. Uwolnienie wstydu (a przynajmniej jego dużej części) daje niesamowitego "kopa" do rozwoju (ups, sorki, byłemu wojownikowi to chyba nie najlepiej się kojarzy
)