Miałam taką sytuację w pracy z pewną dziewczyną, która "robi mi za szefa", w pewnym sensie. Do tej pory była to całkiem fajna dla mnie osoba, do momentu gdy zaczęła się wczuwać w swoją szefową rolę, poczuła się odpowiedzialna i zobowiązana. Wylazł z niej szef potwór, taki klasyczny, mega DDA, poniżanie, mobbing i co tylko. Miałam przez to paskudny dzień, bo mi wywaliło na takie traktowanie ludzi( tak miała do mnie i do całej reszty pracowników).
Już się nawet zaczęłam zastanawiać nad zmianą pracy, a miało być tak fajnie i było do tego czasu.
Wkurzyłam się znów na to, że przez cudzą wolną wole tj wybór jakiś mega jazd w tym wypadku, ja będę musiała teraz zmieniać pracę. Grrrr
Ale jakoś nie bardzo chciało mi się tym wszystkim martwić, poddałam Bogu do rozwiązania, przychodzę kolejnego dnia i nagle jakaś wielka zmiana, dziewczyna miła, spokojna, współpracująca. Byłam w lekkim szoku, nie wiem co jej się nagle stało, mi też nie wywalało i zmieniła się zupełnie energia między nami i tak już do końca dnia. Nawet jej powiedziałam wprost, że jej się włącza taki "zły szef" i to jest paskudne, a ona przyjęła pozytywnie, tylko stwierdziła, ze nie wiedziała i że będzie musiała nad tym panować. Wow.