Ostatnio mam dużą potrzebę zajęcia się swoimi talentami. I wogóle przede wszystkim ustalenia ich.
Niedawno osoba, która jest dla mnie autorytetem (nie chodzi mi o taki autorytet, którego słuchamy bez zastrzeżeń, ale o taki, który ma większą wiedzę, większe doświadczenie i urzeczywistnienie w dziedzinie która nas interesuje) powiedziała, ze mam talent do pisania. Że świetnie piszę.
Wiele osób mi mówiło, że lubi czytać to co piszę, ale to zupełnie nie docierało do mojej świadomości. Nie traktowałam tego poważnie.
Pewnie dlatego, ze wogóle nie traktowałam siebie poważnie - (jak każde DDA - przed uzdrowieniem oczywiście :-)) ). Pracowałam nad poważnym traktowaniem siebie i widzę duże efekty. Że zaczynam poważnie traktować również swoje talenty.
Ten rok - 2018 to ogólnie rok relacji. I ja czuję, że dla mnie tez ten rok będzie i juz praktycznie jest rokiem budowanie relacji. Bliższych, dalszych. Przybliżania.
Spisałam na kartce najważniejsze niefajne wzorce i przekazy z domu rodzinnego. Kartka ma tytuł : moja stara rzeczywistość :-)
I po jakiejś pół godzinie przyszło do mnie, że chyba mam talent do relacji. Do budowania, podtrzymywania itp. On był całkowicie zablokowany. W młodości oganiałam się raczej od ludzi, bałam sie ich. Bo miałam wzorce wykorzystywania. Ale i tak to gdzieś przebijało. Miałam fajnych ludzi wokół siebie.
Trochę jeszcze nie mogę w to uwierzyć patrząc na to jakim odludkiem byłam, ale serce mi mówi, ze tak. I że mam ten talent rozwijać i wykorzystywać.
Aż się popłakałam jak to piszę, więc chyba to prawda :-) Zawsze patrzyłam na ten temat jak na coś co trzeba naprawić, a nie jak na cos w czym tkwi talent.
Zresztą nie dość, że jestem zodiakowym rakiem to jeszcze numerologiczną 6, numerologiczną 33. Wszędzie tam wpisani są ludzie i relacje.
Trochę jeszcze niepewnie sie czuję pisząc o swoich talentach. Jest jeszcze we mnie lęk małego dziecka, któremu sie mówi: nie chwal się! samochwała w kącie stała :-). Ale nad tym ostatnio te pracowałam i juz widze efekty. Ze mogę o tym napisać i sprawia mi to radość.
Wogóle ostatnio czuję, że uzdrawianie następuje błyskawicznie. Jak piszę, że nad czymś pracowałam - to oznacza, że poświęciłam temu maksymalnie pół godziny. Zadałam odpowiednie pytania i wyraziłam intencję uzdrowienia.
Oczywiście są tematy, które potrzebują więcej pracy. Ale wtedy nie cisnę tylko pytam się co jeszcze potrzebuję uzdrowić, żeby się do nich dobrać.
Jakie to fajne uczucie doceniać siebie. :-) Nie piszę o wywyższaniu czy stawaniu ponad. Piszę o takim uczuciu widzenia wartości.